Śląsk Wrocław, Waldemar Sobota, Sebastian Mila, Paixao, Plaku

i

Autor: CYFRASPORT Śląsk Wrocław, Waldemar Sobota, Sebastian Mila, Paixao, Plaku

Janusz Sybis o sytuacji w Śląsku Wrocław: Sebastianowi Mili przyda się lekcja pokory [WYWIAD]

2014-03-12 6:00

Dobrze, że prezydent miasta Rafał Dutkiewicz wreszcie walnął pięścią w stół i pogonił trenera Levy'ego. Tadek Pawłowski to człowiek, który za Śląsk odda życie. Jest gwarantem, że nasza drużyna jeszcze powalczy o miejsce w czołowej ósemce Ekstraklasy - twierdzi Janusz Sybis (62 l.), słynny w przeszłości piłkarz wrocławskiego klubu, dla którego zdobył 110 goli w 265 meczach.

"Super Express": - Chwali pan Pawłowskiego, a on swoje rządy zaczął najgorzej jak można. Od ujawnienia, że lider zespołu Sebastian Mila ma nadwagę. Takich rzeczy nie powinno się wynosić z szatni.

Janusz Sybis: - Sebastian niejeden mecz wygrał dla Śląska i jeszcze niejeden wygra, ale taka lekcja pokory mu się przyda. Przyszło paru nowych chłopaków, konkurencja w zespole jest większa, na pozycji Mili może grać Flavio Paixao i dobrze, że były kapitan dostał sygnał, że nie ma ludzi niezastąpionych, świętych krów. Jeśli chce grać, musi się wziąć do roboty.

Zobacz również: Tiger Woods trafił kibica piłką golfową! Fatalne skutki pechowego uderzenia WIDEO

- Levy stracił pracę, bo nie miał kontroli nad szatnią? Pojawiły się plotki o pijaństwie piłkarzy…

- Bajek nie słucham. Mam zasadę, że nawet jak ktoś montuje ekipę, żeby pójść w miasto, to ja już od dawna siedzę sobie na kawce. Ale nawet laik mógł dostrzec, że w drużynie dzieje się źle. Ekipa, która powinna trząść tą ligą, błąkała się w ogonie tabeli. Wstyd! Na przykładzie "Milowego" Tadziu wstrząsnął szatnią. Nowy trener jest twardy. Wie, czego chce. Nikt mu nie podskoczy. Ale przy tym to dusza człowiek. Otwarty, komunikatywny. I sprawiedliwy. Każdy dostanie od niego tyle, na ile sobie zapracował.

- Staje pan murem za Pawłowskim, a ten nawet nie zaproponował panu pracy w sztabie szkoleniowym. W innych klubach bardziej dba się o legendy.

- Marzy mi się, żeby dla Śląska być kimś takim jak Brychczy dla Legii. Tadka znam doskonale. On strzelał gole z moich podań, a ja trafiałem z jego zagrań. W Austrii nie pracował w żadnym znaczącym klubie, ale warsztat ma naprawdę super. Nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą, ale Tadziu wie, że zawsze mu pomogę.

Przeczytaj także: Uli Hoeness idzie na dno. Rośnie kwota długu wobec państwa PROCES STULECIA W NIEMCZECH

- Jest w dzisiejszym Śląsku piłkarz, który panu przypomina Janusza Sybisa z boiska?

- Waldek Sobota już odszedł, więc najbliżej ma do mnie Marco Paixao. Szkoda, że na skrzydłach nie ma już wspomnianego Soboty i Łukasza Madeja, bo po ich zagraniach Portugalczyk miałby z dziesięć goli więcej na koncie. Pozostałym sporo jeszcze do mnie brakuje (śmiech).

Najnowsze