Gdyby Jakub Wawrzyniak wykorzystał świetne podanie Salinasa w meczu z Podbeskidziem, Paragwajczyk miałby zapewnioną asystę roku.
- Rzeczywiście, z tego występu mogę być zadowolony. Wchodziłem na boisko przy niekorzystnym wyniku, ale udało się go odwrócić i efektownie wygrać - mówi "Super Expressowi" Salinas.
- Moja aklimatyzacja w Polsce postępuje szybko, a pomogły mi w tym lata spędzone na Słowacji. Z bramkarzem Duszanem Kuciakiem rozmawiam właśnie po słowacku, bo całkiem dobrze poznałen ten język. Dzięki temu i z opanowaniem polskiego nie będę miał problemów - tłumaczy Paragwajczyk, który na Słowację trafił w wieku 17 lat.
- Niedługo potem wyjechałem na czterodniowe testy do Chelsea i to jest coś, czego nigdy nie zapomnę. Trenowałem na przykład z reprezentantem Portugalii Deco, którego wcześniej mogłem oglądać tylko w telewizji. Wtedy obiecałem sobie, że kiedyś, gdy będę już dobrym piłkarzem, wrócę do Chelsea na dłużej - przyznaje Salinas, który zaliczył też obóz przygotowawczy z Ajaksem Amsterdam.
Wziął udział w turnieju Amsterdam Cup z młodzieżową drużyną tego klubu, ale Holendrzy nie zdecydowali się na wykupienie go z Trenczyna. Słowacki klub opuścił dopiero tego lata, po wygaśnięciu umowy, na zasadach wolnego transferu trafiając do Legii. Zanim jednak zmienił barwy, zdążył jeszcze wziąć udział w specjalnej sesji.
- Kilku piłkarzy FK Trenczyn zostało poproszonych przez firmę odzieżową Magnificent Tailors, która była sponsorem naszego klubu, o udział w sesji reklamującej jej ubrania. Nasze zdjęcia można było potem zobaczyć w sklepach i w prasie. To fajne doświadczenie - uśmiecha się Salinas, który ma nadzieję, że gra w Legii będzie dla niego przepustką do reprezentacji Paragwaju.
- Kiedyś, grając w reprezentacji Paragwaju do lat 15, zmierzyłem się z Brazylią, w której brylowali Neymar i Coutinho. Wierzę, że dzięki Legii znów będzie to możliwe - Salinas wysoko stawia sobie poprzeczkę.