"Super Express": - Na meczu z Pogonią zostałeś oficjalnie pożegnany przez Legię. Wahałeś się, czy przyjąć zaproszenie? Podejrzewam, że nie, bo z klubem żegnałeś się w zgodzie...
Kasper Hamalainen: - Nie, nie wahałem się. W ubiegłym tygodniu, gdy dostałem telefon z Legii, sprawdziłem tylko kalendarz, cz w tym terminie nie miałem żadnych innych obowiązków. Nie miałem, więc od razu podjąłem decyzję, że lecę do Warszawy. I dobrze zrobiłem. Pożegnanie było bardzo sympatyczne.
- Trochę jednak znalazłeś się w cieniu Arkadiusza Malarza... Nie przeszkadzało ci to?
- (śmiech). Nie, naprawdę nie. Wraz ze mną Legia żegnała jedną ze swoich legend, Arek jest niesamowicie zżyty z klubem, należało mu się więcej czasu, więcej miejsca na to pożegnanie, więcej wszystkiego. Dlatego nie miałem z tym problemu. On był główną postacią, ja trochę z boku, ale to naturalne. Bo jak mówię, odchodził z Legii piłkarz, który w ostatnich sezonach wiele dla niej znaczył.
- To może jednak wolałbyś mieć takie indywidualne pożegnanie, tylko dla ciebie?
- Nie, nie. Wszystko było jak trzeba. Dziękuję klubowi za tę uroczystość. Spędziłem w Legii 3,5 roku, wiele przez ten czas się wydarzyło. Klub mnie pożegnał uroczyście, rozstajemy się, ale w zgodzie.
- A jak ci się podobał sam mecz z Pogonią? Nie o taki rezultat chodziło gospodarzom...
- Wiadomo... Ale Pogoń to naprawdę dobra drużyna. Zagrali bardzo dobrze, słyszałem też, że mieli dobre przygotowania do sezonu. To było widać na boisku. Natomiast co do Legii, to potrzeba trochę cierpliwości. Są nowi zawodnicy, muszą dostać trochę czasu, żeby się wkomponować...
- Ale w Legii nigdy nie ma czasu...
- To też prawda. No cóż, jeśli chodzi o ten sezon, to zapowiada się na kolejny rollercoaster. Ale w Legii to nic nowego, patrząc na ostatnie lata. W ostatnich miesiącach było trochę chaosu, wiadomo jak skończył się ostatni sezon. Ja jednak wierzę, że Vuko to poukłada.
- Tu dochodzimy do kolejnej kwestii. Wielu kibiców Legii nie wierzy w tego trenera. Ty jednak chyba jesteś "team Vuko", chwaliłeś go w ostatnim naszym wywiadzie...
- Tak, uważam, że słusznie, iż dostał szansę.
- Pytanie czy nie za wcześnie?
- Nie, nie za wcześnie. Moim zdaniem jest w klubie wystarczająco długo, nabrał już wystarczająco dużo doświadczenia, żeby spróbować. Mam nadzieję, że dostanie też czas i że wszystko dobrze poukłada. Tego mu życzę.
- Kolejny test już w czwartek. Jak oceniasz rodaków, rywala Legii? Kuopion Pallosseura to zespół numer jeden w Finlandii obecnie?
- Nie, numer jeden na pewno nie. Ale top 5 tak.
- Legia wciąż jest faworytem, czy ze względu na średnią formę już nie?
- Legia jest faworytem i moim zdaniem sobie poradzi, awansuje. Jest lepszym zespołem, widzę w zasadzie tylko jedno niebezpieczeństwo.
- Jakie?
- Sztuczną murawę w Finlandii. Ale na szczęście Legia ma już pewne doświadczenie, bo grała na takiej na Gibraltarze. To trochę powinno pomóc, bo to już nie będzie taka nowość dla legionistów. Poza tym, pierwszy mecz jest w Warszawie. Dobrze byłoby, żeby już tu Legia zapewniła sobie bezpieczną przewagę.
- A właśnie. Jako Fin masz rozdarte serce, czy nie? Komu będziesz kibicował?
- Nie mam rozdartego serca, bo nie mam żadnych osobistych związków z Kuopionem. Nie grałem tam, z tym klubem nic mnie nie łączy. Będę trzymał kciuki za Legię, bez wątpliwości. Natomiast jako fiński piłkarz życzę też oczywiście wszystkiego najlepszego fińskim drużynom. Niech się prezentują jak najlepiej, ale, jak mówiłem, to Legii życzę awansu.
- To jak byś scharakteryzował Kuopion?
- Jako typowy skandynawski zespół. Dobrze zorganizowany, silny fizycznie. Mocną stroną jest gra w obronie. Dlatego przydadzą się indywidualne umiejętności piłkarzy Legii, bo potrzebne będzie jakieś dobre zagranie lub super podanie, żeby rozerwać fińską defensywę.
- A co z twoją przyszłością? Wybrałeś już klub?
- Nie, jeszcze nie. Miałem kilka ofert, kilka zapytań, ale nic takiego co by mnie i rodzinę przekonywało. Nie spieszę się jednak, poczekam. Będę trenował indywidualnie, żeby być gotowym, kiedy zadzwoni ten właściwy telefon.
- Miałeś jakieś oferty, zapytania z Polski?
- Nie, żadnych. Myślę, że również dlatego, iż jasno powiedziałem, że polski etap jest dla mnie skończony i chciałbym spróbować gdzie indziej.
- Na koniec ostatnie przesłanie do kibiców Legii?
- Jak mówiłem, to pewnie znów będzie sezon wielkich emocji. Nie tylko dobrych, ale takie jest życie. Emocje to jednak dobra sprawa, najgorsza jest obojętność. Pewnie znów będzie wspomniany rollercoaster, ale na końcu mam nadzieję, że na twarzach kibiców Legii zagości uśmiech. Ja ze swojej strony jeszcze raz dziękuję Legii za wszystko.