Klęska "Janosika" w stolicy

2008-12-06 20:15

Senna w pierwszej połowie Legia obudziła się po przerwie i gładko ograła GKS Bełchatów prowadzony przez Pawła Janasa. Skończyło się na 3:0, a bramki strzelali Rybus, Chinyama i Giza.

Spotkanie w Warszawie można było uznać za hit kolejki. Poza tym stawka meczu z Legii z Bełchatowem była spora. Przy korzystnym układzie innych spotkań, zwycięzca tego meczu mógł przerwę zimową w rozgrywkach spędzić nawet na fotelu lidera. Krajobraz na stadionie Legii był iście księżycowy, gdyż zburzono aż trzy trybuny, zatem piłkarze grali praktycznie na wielkim placu budowy. Krajobraz kosmiczny, ale kosmicznych emocji było jak na lekarstwo.

W pierwszej połowie piłkarze skupili się głównie na walce w środku pola, a zapomnieli nieco o strzelaniu. Do przerwy zatem nie obejrzeliśmy ani jednego celnego strzału, a i sytuacji podbramkowych praktycznie nie było. W oczy rzucała się duża niedokładność podań (po obu stronach), co sprawiało, że większość akcji kończyła się przed „szesnastką”.

Drugą połowę od mocnego uderzenia zaczęli jednak legioniści, którzy nie wyszli by na prowadzenie gdyby nie błąd bramkarza gości Krzysztofa Kozika. Wszystko zaczęło się od prostopadłego podania Aleksandara Vukovicia do Takesura Chinyamy. Napastnika z Zimbabwe wyprzedził Kozik, który wślizgiem wybił mu piłkę spod nóg. Bramkarz nie zauważył jednak nadbiegającego Macieja Rybusa, który dopadł do futbolówki i założył Kozikowi „siatkę”. 

Po stracie bramki piłkarze z Bełchatowa grali coraz słabiej. Rozkręcali się za to legioniści, który znów pomagał Kozik. Bramkarz GKS popełnił fatalny kiks na 5. minut przed końcem spotkania. Kozik niefortunnie przyjął piłkę do której próbował dobiec Chinyama. Ta przeleciała mu jednak między nogami, za czarnoskóry napastnik Legii obiegł go i trafił do pustej bramki. Dwie minuty później świetnym prostopadłym podaniem Piotra Gizę obsłużył Maciej Iwański, a były pomocnik Cracovii ładnym strzałem dobił piłkarzy Pawła Janasa. Swój zespół w ostatnich minutach osłabił Carlo Costly, który dwoma nogami „wjechał” w Jakuba Rzeźniczaka. Napastniki rodem z Hondurasu obejrzał czerwoną kartkę i tym samym zakończył swoją przygodę z ekstraklasą, gdyż lada dzień Bełchatów ma zamiar rozwiązać z nim kontrakt.

Zatem ze stolicy Paweł Janas, który kiedyś przecież prowadził Legię, wraca na tarczy. Legioniści w dobrych humorach udadzą się na urlopy. Humory te będą jeszcze lepsza, gdy punkty w Bytomiu zgubi Lech. Wówczas Legia wskoczy na fotel lidera.

Legia Warszawa – GKS Bełchatów 3:0
Bramki:
56. Rybus, 83. Chinyama, 85. Giza

Legia: Mucha – Rzeźniczak, Astiz, Choto (46. Szala), Wawrzyniak – Radović, Iwański, Vuković, Roger (71. Giza), Rybus (67. Rocki) – Chinyama
GKS: Kozik – Cecot, Pietrasiak, Drzymont, Jarzębowski – Kuklis (68 Cetnarski), Garguła, Rachwał (86. Adamiec), Gol, Nowak (19. Costly) – Ujek
Żółte kartki: Chinyama, Astiz, Mucha (Legia)
Czerwona kartka: Costly (Bełchatów)

Najnowsze