To koniec znanego arbitra, Hubert Siejewicz dostał czerwoną kartkę

2013-07-09 4:00

To był najdroższy zakład w życiu Huberta Siejewicza (39 l.). Z przyłapanym na obstawianiu zdarzeń w zakładach bukmacherskich arbitrem PZPN rozwiązał wczoraj zawodowy kontrakt. Ma stracić również status sędziego międzynarodowego, a i to jeszcze nie koniec jego kłopotów.

Opublikowany przez portal Weszlo.com filmik, na którym sędzia Siejewicz w punkcie bukmacherskim łamie sobie głowę nad ofertą, a potem obstawia, doprowadził (prawdopodobnie) do końca kariery jednego z najlepszych polskich rozjemców. - Prezes Zbigniew Boniek przychylił się do mojego wniosku o rozwiązanie z Hubertem zawodowego kontraktu. O całej sprawie poinformowałem również szefa komisji sędziowskiej UEFA Pierluigiego Collinę. Wszystko wskazuje na to, że i europejska federacja rozwiąże z nim umowę - powiedział "Super Expressowi" przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN Zbigniew Przesmycki (61 l.).

>>> Piotr Koźmiński o sprawie sędziego Siejewicza: To szaleństwo!

Niewykluczone, że na tym nie koniec problemów białostockiego arbitra. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy jeszcze przed opublikowaniem feralnego dla Siejewicza nagrania, organa ścigania zwróciły się do PZPN o udostępnienie informacji dotyczących kwietniowego meczu Wisła - Legia (1:2), w którym Siejewicz uznał nieprawidłowo zdobytą przez warszawian bramkę. Co się za tym kryje? Na razie jeszcze nie wiadomo.

Zdaniem jednego z członków kierownictwa PZPN Hubert Siejewicz nie powinien już sędziować w żadnej klasie rozgrywkowej, bo nie dość, że złamał zasady kontraktu, to jego postawa etyczno-moralna pozostawia wiele do życzenia. Z drugiej strony być może jest jakaś "ścieżka ratunku" dla Siejewicza. Co by ją mogło stworzyć? - Może przyznanie się, że ma kłopoty z hazardem, że jest uzależniony. Tym bardziej że takie sygnały, tyle że niesprawdzone, docierały do nas już od pewnego czasu. Wtedy postaramy mu się pomóc, wyślemy do specjalisty. Jeśli upora się z problemem, to za rok, dwa może będzie mógł znów sędziować. Innej drogi powrotu nie ma - powiedział nam anonimowo jeden z działaczy PZPN.

Najnowsze