Korona wyszła na prowadzenie po strzale Michała Zielińskiego, a Ruch wyrównał za sprawą Gabora Straki. Wtedy do akcji wkroczył Marciniak. Najpierw odgwizdał karnego dla Ruchu po tym, jak w Łukasza Janoszkę, który nie był przy piłce, wpadł niemogący wyhamować na mokrej murawie Kamil Kuzera. Niedługo potem prezent podarował Koronie, gdy Michał Zieliński specjalnie wbiegł w nogi interweniującego Matko Perdijicia i padł jak długi. Z karnego nie trafił Aco Vuković, który jednak dobił swój strzał.
Sędzia nie popisał się też w drugiej połowie. Jego gwizdek milczał, gdy w polu karnym Grzegorza Lecha powalił Marek Szyndrowski. Karny w tym przypadku był ewidentny.
Remis nikogo nie zadowolił.
- Straciliśmy dwa punkty. Co do decyzji sędziego to cóż, pomyłki są wliczone w piłkę nożną. Dlatego jest ona taka ciekawa - podsumował trener Korony Leszek Ojrzyński (39 l.).