Korona Kielce awansowała do grupy mistrzowskiej rzutem na taśmę, ale już od startu rundy finałowej było wiadomo, że może być tą drużyną, która grając bez presji będzie urywać punkty pretendentom do tytułu. W 31. kolejce mierzyła się na wyjeździe z Lechem Poznań i prezentowała się naprawdę obiecująco. Co prawda przegrała, ale tylko 2:3 i to po dwóch rzutach karnych dla "Kolejorza" skutecznie wykonanych przez Marcina Robaka. Tydzień później na własnym terenie gościła lidera LOTTO Ekstraklasy i znów miała ogromną ochotę na sprawienie niespodzianki.
Pierwsza połowa była w wykonaniu gospodarzy bardzo obiecująca. Mieli oni zdecydowaną przewagę, stwarzali więcej sytuacji, częściej strzelali na bramkę Mariana Kelemena. Ale - podobnie jak w kilku poprzednich meczach - brakowało im skuteczności. Maciej Bartoszek kilka razy musiał się łapać za głowę po tym, jak jego piłkarze marnowali okazje na gole. Ale Jagiellonia nie była skora do odpowiedzi na te akcje i raczej biernie obserwowała poczynania rywali w okolicach własnego pola karnego.
Druga połowa zaczęła się dla Korony w wymarzony sposób. Już w 48. minucie prowadzenie kielczanom dał Serhij Pyłypczuk, który z bliska pokonał Kelemena. Jak jednak pokazały powtórki sędziowie nie zauważyli ewidentnego spalonego pomocnika gospodarzy. Ci nie cieszyli się długo z prowadzenia, bo już kilka chwil później pięknym uderzeniem z dystansu popisał się Arvydas Novikovas, który huknął lewą nogą i nie dał szans Milanowi Borjanowi. A to był pierwszy celny strzał "Jagi" w tym spotkaniu! Mimo szybko straconego prowadzenia podopieczni Bartoszka nie zamierzali składać broni, bo po chwili mogli się cieszyć z drugiej bramki. W roli głównej znów wystąpił Pyłypczuk, ale tym razem zabrakło mu celności, bo trafił w słupek. A później było jeszcze lepiej! Znakomite okazje marnowały oba zespoły - z jednej strony Miguel Palanca i Bartosz Kwiecień, a z drugiej Fiodor Cernych czy Guti.
Choć sytuacji było bez liku, to kolejne bramki już nie padły. Mecz zakończył się remisem 1:1, z którego cieszą się w Poznaniu, Gdańsku i Warszawie. Mimo to podopieczni Michała Probierza w tej kolejce nie stracą pozycji lidera, bo nawet w przypadku zwycięstwa Lecha i równej liczby punktów w tabeli wyżej będzie Jagiellonia, która fazę zasadniczą zakończyła na lepszej lokacie od "Kolejorza".
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:0)
Bramki: Serhij Pyłypczuk 48 - Arvydas Novikovas 50
Żółte kartki: Bartosz Kwiecień - Ziggy Gordon, Jacek Góralski
Korona Kielce: Borjan 3 – Rymaniak 4, Kwiecień 3, Grzelak 3, Kallaste 2 – Żubrowski 3, Mrozik 2 (61. Marković 3) – Kiełb 3 (41. Abalo 3), Aankour 3 (89. Górski), Pyłypczuk 4 – Palanca 3.
Jagiellonia Białystok: Kelemen 4 – Gordon 3, Szymonowicz 3, Guti 4, Tomasik 3 – Novikovas 4 (68. Frankowski 2), Romanczuk 2, Góralski 3, Chomczenowski 2 (46. Vassiljev 4) – Cernych 3 (82. Grzyb 2), Sheridan 3