Fernando Santos poza boiskiem – inżynier z wykształcenia, gorliwy katolik i… nałogowy palacz
Będzie dym w kadrze
Fernando Santos (68 l.) nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Podpisał kontrakt na cztery lata, a pierwszym celem będzie zakwalifikowanie się do finałów Euro 2024. Jednym z mocnych atutów Portugalczyka jest umiejętność zarządzania ludźmi. Zanim został zawodowym trenerem, pracował jako... inżynier, zarządzając dużą grupą.
– Wykonywałem ten zawód, będąc jednocześnie zawodnikiem, a później początkującym trenerem – mówił w wywiadzie dla „Piłki Nożnej”. – Między 1981 a 1997 r. inżynieria stanowiła największą część mojego życia zawodowego. Byłem odpowiedzialny za naprawy i utrzymanie hoteli. Pracowałem z młodymi ludźmi, miałem pod sobą ponad 100 osób.
Wydaje się, że utrzymanie w ryzach dwudziestu kilku piłkarzy kadry nie powinno być więc problemem dla Portugalczyka, którego wzorem był angielski trener Jimmy Hagan.
– Spotkałem go jako piłkarz, gdy był trenerem Estoril Praia. Był człowiekiem i trenerem bardzo sprawiedliwym. Miałem z nim silną więź, bo zawsze zwracał uwagę na sposób życia, potrzebę kształcenia się i ciężkiej pracy – mówił o swoim szkoleniowcu
Santos jest też nałogowym palaczem, nieraz widzianym z papierosem nawet przy ławce rezerwowych. Czy to oznacza, że będzie będzie wyrozumiały dla Wojciecha Szczęsnego, któremu zdarzało się palić w toalecie szatni albo pod prysznicem? Najważniejsze, żeby nie było za dużo... dymu wokół reprezentacji.
W jego życiu jest także sprawa, która położyła się cieniem na jego nazwisku. To afera podatkowa, w wyniku której sąd orzekł, że musi zwrócić wspólnie z żoną i wspólnikiem do skarbu państwa 4,5 mln euro.
To już przeszłość. A od zawsze Santos deklaruje się jako osoba bardzo wierząca i nie boi się o tym mówić.
– Wiara i praca są częścią mojego życia, ale obie rzeczy nie łączą się zbyt mocno. Wiara jest częścią moich przekonań i sposobu na życie. W każdą niedzielę chodzę do kościoła. Wierzę w Boga i w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. To jest moja wiara, a człowiek wierzący nie musi obawiać się tego, co się stanie. Życie i piłka nożna to jest podróż ze wzlotami i upadkami. Musimy podążać dalej, dopóki nie osiągniemy celu – mówił Santos o swojej wierze w Boga.
Jerzy Chwałek