ŁKS dobił Górnika

2009-05-11 11:34

Słabiutki Górnik przegrał z ŁKS-em 0:2 w Łodzi i jego szanse na utrzymanie w ekstraklasie zrobiły się dramatycznie małe. Najsmutniejsze jest to, że w tak ważnym meczu zabrzanom zabrakło woli walki i ambicji. - Graliśmy jak pajace - przyznał smutno napastnik Robert Szczot (27 l.).

Równo dziewięć lat temu Górnik wygrał z ŁKS 3:1, dzięki czemu utrzymał się w ekstraklasie, wyrzucając z niej łodzian. W sobotę nadeszła pora zemsty. Trzy punkty gospodarze zgarnęli jednak z zaskakującą łatwością.

- Po prostu żenada. Niby walczyliśmy, ale co z tego, skoro nie stwarzaliśmy sobie nawet sytuacji podbramkowych? - irytował się Adam Banaś.

Po stracie drugiej bramki Górnik zwyczajnie się poddał.

- Zabrakło nam determinacji - przyznał z rozbrajającą szczerością Henryk Kasperczak, trener śląskiego zespołu. A kontuzjowany pomocnik ŁKS Piotr Świerczewski ocenił postawę rywali dużo dosadniej: - Nie poznawałem Górnika. To zespół, który nie ma śląskiego charakteru, chłopcy nie pokazali jaj. Myślałem, że w tej sytuacji pójdą na noże, ale nie powalczyli. Tak nie można grać, gdy walczy się o utrzymanie.

Niewiele brakowało, a ten mecz by się nie odbył. Piłkarze z Łodzi po raz kolejny zastrajkowali i zagrozili, że w sobotę nie wyjdą na boisko, jeżeli na ich konta nie wpłyną zaległe pensje. W klubie wszyscy zdawali sobie jednak sprawę z tego, jak ważny jest to pojedynek, dlatego protest szybko udało się stłumić.

Na dodatek działacze z Łodzi zrobili wszystko, by z zabrzanami wygrać. Zaryzykowali nawet karę finansową za występ Tomasza Hajty. Obrońca ŁKS zimą rozwiązał kontrakt z Górnikiem, zobowiązując się jednocześnie na piśmie, że nie będzie grał przeciwko temu klubowi. Gdyby słowa nie dotrzymał, miał zapłacić 100 tysięcy złotych kary. Te zobowiązania wzięli na siebie włodarze ŁKS i Hajto wystąpił. Pewnie teraz Górnik będzie bogatszy o te pieniądze, ale punktów od tego mu nie przybędzie.

Najnowsze