"Super Express": - Był ksiądz na pogrzebie Polonii, ostatnim meczu w Ekstraklasie z Piastem Gliwice?
Ks. Mirosław Mikulski: - To nie był pogrzeb, tylko pożegnanie. Przez 102 lata ten klub był synonimem polskości i patriotyzmu. Tysiące ludzi o tym nie zapomniało, po meczu wszyscy płakali: działacze, piłkarze, kibice. Dla mnie to szczególnie bolesne, bo jestem związany z Polonią od lat sześćdziesiątych, kiedy jeszcze jako alumn z seminarium trenowałem tu boks.
- Teraz za całe zło, jakie spotkało Polonię, obwinia się Ireneusza Króla...
- Rok temu pan Król uratował Polonię od zguby, wykupując ją od prezesa Wojciechowskiego. Teraz ma problemy finansowe, stał się niewypłacalny i chyba dlatego nie jest w stanie pomóc. Ale skoro nie chciał oddać "Czarnych Koszul", to może wciąż wierzy w ich uratowanie? Może czeka aż Skarb Państwa zwróci mu zasądzone 55 milionów złotych?! Byłem zniesmaczony, kiedy słyszałem, jak kibice go wyzywali. Tyle mówi się o szacunku do bliźniego, tolerancji. A tu zaszczuto człowieka. Też mam do niego żal o te już wysłane przelewy, które nigdy nie dotarły. Ale tak nie można go traktować!
- A jak ksiądz ocenia zachowanie Józefa Wojciechowskiego? Niektórzy kibice zarzucają mu, że sprzedał Polonię Królowi za garść srebrników?
- To był jego klub, miał prawo oddać go nawet za darmo. Niepotrzebnie tylko rozpuścił zawodników, płacąc im tak wielkie pieniądze. Z drugiej strony chciał za własne środki wybudować stadion na 25 tysięcy osób. Pół roku czekał na decyzję miasta. Była odmowna. Magistrat za publiczne pieniądze postawił Legii piękny obiekt, a jednocześnie niszczył Polonię, każąc jej płacić za wynajęcie boiska aż 74 tysiące złotych od meczu!
- Modli się ksiądz za Polonię?
- Marzy mi się, by Legia z tych 6 czy 7 milionów złotych nagród za mistrzostwo, milion pożyczyła Polonii. Leżącego, choćby nawet niektórzy uważali go za wroga, nie powinno się kopać! Ale i tak jestem dziwnie spokojny, że w lipcu spotkamy się, kibicując Polonii w I lidze!