Klub z Podlasia wyrasta w Ekstraklasie na pogromcę faworytów. W tym sezonie "Jaga" pokonała na wyjeździe m.in. Śląsk, Legię i Lecha.
- Ten sezon jest dziwny, bo najlepsze zespoły naszej ligi notują dużo potknięć, co chwilę gubiąc punkty - zauważa najlepszy strzelec Jagiellonii (11 goli). - Jesteśmy rewelacją rozgrywek, takim czarnym koniem. Triumf z Lechem nie był przypadkowy, byliśmy lepsi. Przeważaliśmy, mogliśmy strzelić kolejne gole.
Jagiellonia stoi przed niepowtarzalną szansą na zdobycie pierwszego w historii klubu mistrzostwa.
- Tytuł? Spokojnie, głowy nam się nie grzeją - tonuje nastroje Tuszyński. - Ale czujemy się mocni. Nie mamy przecież nic do stracenia. Zostało pięć kolejek, podczas których wszystko się może zdarzyć. Weryfikacją naszych możliwości będzie starcie z Legią, a potem z Wisłą. Nie ma znaczenia, że wygraliśmy na Łazienkowskiej przed trzema miesiącami (3:0 - red.).
Zbigniew Boniek ZBOJKOTUJE losowanie el. MŚ w Rosji? Ma dość rządów Blattera
Jako nastolatek Tuszyński był mistrzem powiatu w tenisie stołowym. Postawił jednak na piłkę i z pewnością nie żałuje. Gra i kibicuje. Cieszy się z dokonań "Jagi" oraz... Juventusu Turyn.
- Kibicuję Juve od dziecka - zdradza. - Miałem pokój pełen plakatów, a moim idolem był zawsze Alex Del Piero. Teraz Juventus awansował do finału Ligi Mistrzów, a ja dzięki temu trochę się wzbogaciłem. Zakładałem się z kolegami, że "Stara Dama" wyeliminuje Real. Choć przed finałem z Barcą będę ostrożniejszy. Juve w obronie ma "profesorów", ale mistrzowie Hiszpanii w ataku mają... trzech "kosmitów" - uśmiecha się Tuszyński.
To niejedyny zakład, który wygrał ostatnio snajper Jagiellonii.
- Z trenerem Michałem Probierzem podczas każdego treningu o coś się zakładamy - zdradza. - Kto trafi więcej razy w poprzeczkę albo kto z rzutu wolnego. Kiedy wygrywam, dostaję od niego gotówkę. Za to trener zawsze życzy sobie książki. Ostatnio dostał ode mnie "Gollob. Testament diabła".