"Super Express": - To ile tych kebabów trzeba zjeść, żeby tak grać?
Artur Jędrzejczyk: - Nie no, z tymi kebabami to taki żart. Choć przyznaję, że lubię je czasem zjeść.
- Znany jesteś z ostrej gry, więc kebaby też pewnie lubisz z ostrym, a nie z łagodnym sosem.
- Lubię ostre potrawy, ale akurat kebaby biorę z sosem mieszanym. W ogóle lubię dobrze podjeść, a najbardziej uwielbiam słodycze. Nie ma tak, że czegoś sobie odmówię, bo boję się, że przytyję. Jak zjem batonika czy pójdę na pizzę, to potem i tak ciągle ważę tyle samo. Mam dziwnie szybką przemianę materii, szybko też się regeneruję.
- Trener Jan Urban mówi, że masz końskie zdrowie. Zawsze miałeś taką żelazną kondycję?
- Ciężka praca na zgrupowaniach oczywiście dużo dała, ale inna sprawa, że ja już mam taki organizm. Jestem chudy i chyba dlatego tyle we mnie energii. Już w szkole miałem niezłe wyniki, jeździłem na różne biegi przełajowe i dużo z nich udawało mi się wygrać.
- W Legii mierzą wam liczbę przebiegniętych w czasie meczu kilometrów. Ile udaje ci się zaliczyć?
- Jak gram na prawej obronie, to poniżej 12,5 kilometra raczej nie schodzę.
- Koledzy z zespołu zgodnie mówią, że jesteś największym żartownisiem w szatni. Jaki najlepszy numer udało ci się wykręcić?
- Dużo chłopaków sobie robi jaja, ale potem ciągle na mnie wszystko zwalają (śmiech). A najlepszy numer to chyba mnie zrobili. Do dzisiaj w naszej starej szatni są resztki moich klapek przyklejonych do podłogi. Wracam spod prysznica, zakładam je i lecę na glebę! Często ofiarą żartów padają nasze szafki. Jedna cały dzień windą jeździła, inna wylądowała pod prysznicem. Niezłym numerem jest też smarowanie treningowych lajkrów maścią rozgrzewającą. Jak to potem piecze! Jajka normalnie ugotowane.
- Teraz jesteś filarem Legii, ale wcześniej długo tułałeś się na wypożyczeniach, w Jastrzębiu, Dolcanie czy Koronie. Nie miałeś myśli, że może jednak jesteś za słaby na Legię?
- Czasem się zastanawiałem, ile to jeszcze potrwa. Przebić się w Legii nie jest łatwo, choć teraz młodzi już tak ciężko nie mają. Ja musiałem się najpierw sprawdzić w gorszych ligach i klubach, ale teraz wiem, że to się opłaciło, bo ta trudna droga mnie wzmocniła.
- Był moment, kiedy mogłeś wyjechać. Włoska Genoa złożyła ofertę. Nie żałujesz, że zostałeś?
- Ani trochę. Zawsze chciałem to mistrzostwo z Legią zdobyć. Ostatnio nie wyszło, ale myślę, że teraz wreszcie się uda. Wiadomo, że każdy chciałby wyjechać za granicę, ale jeszcze przyjdzie na to czas.
- Liga Mistrzów z Legią czy transfer do świetnego zachodniego klubu?
- Liga Mistrzów z Legią.
- A czym uczcisz zwycięstwo nad Lechem? Kebabem czy batonikiem?
- Myślę, że pysznym kebabem (śmiech).
Ostatnich 10 starć Legii i Lecha:
2008/2009: Lech - Legia 0:0 i 1:1
2009/2010: Legia - Lech 2:0 i 0:1
2010/2011: Legia - Lech 2:1 i 0:1 oraz 1:1 k. 3:5 (PP)
2011/2012: Lech - Legia 0:0 i 1:0
2012/2013: Lech - Legia 1:3