"Super Express": - Serce chyba zabije panu mocniej, kiedy usiądzie pan na ławce rezerwowych Legii i wysłucha "Snu o Warszawie" odśpiewanego przez kilkanaście tysięcy kibiców?
Dariusz Wdowczyk: - Zawsze będę miał wielki sentyment do Legii. Jestem z Warszawy, w tym klubie grałem i pracowałem jako trener. Ale tym razem sympatię trzeba zostawić w szatni. Przyjadę do stolicy po to, by coś ugrać. Zdecydowanym faworytem będą gospodarze, ale zapewniam, że tanio skóry nie sprzedamy.
- Jak chce pan przechytrzyć swojego kolegę z reprezentacji, dziś trenera Legii Jana Urbana?
- Legię mamy rozebraną na czynniki pierwsze. Wiemy, jak grają, jakie schematy stosują na boisku. Na pewno nie będziemy czekać na ich ciosy. Czujemy na plecach oddech Podbeskidzia, które zbliżyło się do nas na pięć punktów, i nie możemy sobie pozwolić na kalkulację. Musimy w każdym meczu grać o całą pulę.
- Wrócił pan do ligi po pięciu latach przymusowej przerwy. Ekstraklasa zmieniła się przez ten czas?
- Jest dużo biegania, walki, ale umiejętności zawodnikom nie przybyło
- W trzech meczach pod pana wodzą "portowcy" zdobyli jeden punkt. Kiedy zaczniecie wygrywać?
- Potrzeba jednego zwycięskiego meczu na przełamanie, aby w zawodnikach obudzić wiarę we własne umiejętności.
CAŁA TREŚĆ ARTYKUŁU DOSTĘPNA NA SMARTFONACH I TABLETACH