Legia przyjechała do Białegostoku podbudowana trzema ważnymi zwycięstwami - z Aston Villą (3:2) w Lidze Konferencji Europy i Górnikiem Zabrze (2:1) oraz Pogonią Szczecin (4:3) w Ekstraklasie. Zwłaszcza te ligowe triumfy znaczyły wiele, bo przyszły w trudnych okolicznościach, ale po środowym horrorze z Pogonią, tym razem nie było happy endu. Legioniści zagrali z Jagiellonią w dość eksperymentalnym zestawieniu i od pierwszej minuty mieli problemy. Te nasiliły się w 13. minucie, gdy Jose Naranjo świetnie wykorzystał kapitalną akcję Bartosza Wdowika i Jesusa Imaza, wyprowadzając Jagiellonię na prowadzenie. To "Jaga" starała się dyktować warunki, czego efektem był gol na 2:0 Imaza w 29. minucie. Kibice Legii po pierwszej połowie nie mieli żadnych powodów do zadowolenia, ale liczyli na lepszą drugą część gry. Ta jednak niewiele zmieniła.
Legia rozbita przez Jagiellonię w Białymstoku
Po 45 minutach wicemistrzowie Polski nie mieli na koncie żadnego celnego strzału, ale to zmieniło się dopiero w doliczonym czasie gry. W drugiej połowie Jagiellonia skupiła się na utrzymaniu komfortowego prowadzenia, a Legia waliła głową w mur. Na niewiele zdały się zmiany Macieja Rosołka, Josue, Bartosza Slisza, Gila Diasa i Blaża Kramera, którzy z biegiem czasu pojawili się na boisku. Najbliżej kontaktowego gola był Makana Baku, który trafił głową w słupek, jednak trudno mówić o wielkim wysiłku ze strony bramkarza "Jagi". Podopieczni Adriana Siemieńca zasłużenie wygrali 2:0 i zachowali miejsce w ligowej czołówce.
Legia, która przed kolejką była liderem tabeli, poniosła pierwszą porażkę w sezonie i spadła za Śląsk Wrocław. Ten ma na koncie 22 punkty i wyprzedza zespół z Warszawy o 2 oczka, jednak legioniści mają do rozegrania zaległy mecz. Z kolei Jagiellonia zrównała się punktami z trzecim Rakowem Częstochowa. Legia nie ma też wiele czasu na analizę niedzielnej klęski, bo już w czwartek czeka ją wyjazdowy mecz w Lidze Konferencji Europy. Piłkarze Kosty Runjaicia zagrają z holenderskim AZ Alkmaar.