Legia zagrała w Bielsku-Białej osłabiona. Stanisław Czerczesow miał problemy kadrowe, musiał szukać ewentualnych następców i ostatecznie zdecydował się na eksperymentalne zestawienie, z Tomaszem Jodłowcem na pozycji stopera. Mimo to gra warszawian przerażała. Podbeskidzie zaatakowało od pierwszej minuty, już po sześciu prowadziło - gol Roberta Demjana - a do końca pierwszej połowy stworzyło jeszcze kilka sytuacji.
Władimir Putin zakazał transferów z tureckich klubów
Wszystko zmieniła czerwona kartka Kristiana Kolcaka. Gospodarze, którzy przed przerwą dominowali, po przerwie zepchnięci zostali do defensywy. Bramka Nemanji Nikolicia wydawała się początkiem końca podopiecznych Roberta Podolińskiego.
Tymczasem w ostatnich minutach to znów gospodarze wyszli na prowadzenie. I wydawało się, że marsz warszawian za Piastem Gliwice ponownie zostanie zatrzymany. Na szczęście dla nich sędzia przedłużył spotkanie o trzy minuty, a Stojan Vranjes w ostatniej akcji wykorzystał zamieszanie w polu karnym i sprawił, że wicelider tabeli do lidera z Gliwic tracić będzie "zaledwie" dziesięć punktów.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 2:2 (1:0)
Bramki: Demjan 6, Lewczuk 86 (s) - Nikolić 68, Vranjes 90
Podbeskidzie: Zubas - Pazio, Nowak, Kolčák, Mójta - Kowalski (90. Kołodziej), Możdżeń, Deja, Szczepaniak, Katō - Demjan (66. Jonkisz)
Legia: Malarz - Broź (80. Żyro), Lewczuk, Jodłowiec, Brzyski - Guilherme (66. Tričkovski), Duda, Vranješ, Prijović (59. Piech), Kucharczyk - Nikolić
--------------------
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramka: Hamalainen 63