Po raz kolejny Jagiellonia pokazała, że w tej rundzie jest bardzo mocna. Gospodarze zdominowali rywali z Gliwic, którzy mogą być zadowoleni, że stracili tylko dwie bramki. Bohaterem "Jagi" był Taras Romanczuk. Ukrainiec dał Jagiellonii prowadzenie, a w drugiej połowie popisał się genialnym podaniem do Przemysława Frankowskiego, który tak znakomitej szansy nie zmarnował. To piąty gol "Franka" w tym sezonie, ale dopiero pierwszy strzelony w Białymstoku. Jego konto bramkowe mogło być bardziej okazałe, ale w końcówce zabrakło mu precyzji. - Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem - ocenił Michał Probierz, szkoleniowiec "Jagi". - Nie pozwoliliśmy Piastowi na wiele. Wyeliminowaliśmy ich wszystkie atuty. Oddali tylko jeden strzał, a my ponad 20 strzałów, z czego 10 prób było celnych.
Gospodarze grali szybko i kombinacyjnie, a Piast nie miał pomysłu, jak temu zaradzić. W ciągu kilku miesięcy wicemistrzowie Polski zaliczyli niesamowity "zjazd" formy. Poziom trzyma tylko bramkarz Jakub Szmatuła, który uratował gości przed pogromem.
- Ten mecz nam nie wyszedł i trzeba o nim zapomnieć - podsumował słaby występ Uros Korun, obrońca Piasta.