„Super Express” - Niedawno minęło 5 lat odkąd pan jest w Rakowie? Finał z Arką to największe wyzwanie w tym sezonie?
Marek Papszun: - Jeśli chodzi o pojedynczy mecz to na pewno. Doszliśmy do finału, a mieliśmy dość trudną drogę. Chcemy zrobić ten ostatni krok i sięgnąć po puchar.
- Który krok do finału był najtrudniejszy?
- Te mecze zakończyły się dość bezpiecznie wynikowo, ale na przykład mecz z Górnikiem miał zmienne oblicza. Prowadziliśmy 2:0, potem było 2:2 i straciliśmy kontrolę nad meczem. Następnie strzeliliśmy na 3:2 i 4:2. To był taki mecz, który mógł nam się wymknąć spod kontroli. Dwa lata temu odpadliśmy z Lechią , rok temu z Cracovią, obie drużyny po wyeliminowaniu nas zdobywały Puchar Polski. Idąc takim tokiem rozumowania, teraz to my powinniśmy triumfować (śmiech).
Piotr Zieliński kupił i sponsoruje dwa domy dziecka. Byliśmy tam (ZDJĘCIA, WIDEO)
- Wszyscy was stawiają w roli faworyta. Jak radzicie sobie z presją?
- To się okaże w trakcie meczu. Stawka jest duża i wielu zawodników o taką jeszcze nie walczyło.
- Rozgrywa pan sobie w głowie ten finał?
- Analizujemy przeciwnika, obserwujemy go. Mamy swoją koncepcję, chcemy dominować. Zamierzamy poznać przeciwnika na tyle, żeby nas nie zaskoczył. Przygotujemy się na różne scenariusze.
- Marcin Cebula gra ostatnio świetnie. Teraz zaszkodzi Arce?
- Mam taką nadzieję. Cebula ma momenty fenomenalne, ale brakuje mu ciągłości w grze. Jeśli to poprawi, to będzie klasowym graczem. Jego akcje są jednak wyraziste, spektakularne.
Legia świętuje mistrzostwo Polski. Zygmunt III Waza przyozdobiony w klubowy szalik! [ZDJĘCIA]
- Kto będzie kolejnym kadrowiczem w Rakowie?
- Kibicuję wszystkim tym chłopakom. Wart obserwacji jest Marcin Cebula, ale trzeba patrzeć też na innych zawodników.
- Myślał pan, że to będzie aż tak fenomenalny sezon?
- Nie. Sądziłem, że każde miejsce powyżej ósmego będzie naszym sukcesem. To, co już zrobiliśmy, wybiega poza nasze cele. To było raczej w sferze marzeń niż realności.
- Mieszka pan na warszawskiej Białołęce. Cała dzielnica trzyma za pana kciuki?
- Znajomi, byli zawodnicy, wychowankowie przysyłają mi SMS-y z gratulacjami. To jest bardzo fajne. Wiem, że dużo ludzi z Warszawy mi kibicuje. Myślę, że trzymają kciuki za Raków, choć są ze stolicy.