"Super Express": - Przyzwyczaiłeś się już do "pazdanomanii"?
Michał Pazdan: - Nigdy tak do tego nie podchodziłem. Nie mam wpływu na to, co dzieje się dookoła, i skupiam się wyłącznie na tym, by być w dobrej formie. Na przykład internetu nie używałem już na Euro. Najlepiej odreagowuję, gdy przebywam z rodziną. Im rzadziej zajmuję się pobocznymi sprawami, tym lepiej. Euro już za nami, mam kolejne cele.
- W pewnym momencie czułeś się przytłoczony popularnością?
- Nie mam 20 lat, żebym się tym przejmował. Z jednej strony popularność cieszy, z drugiej wiem, że wraz z sukcesami to naturalne, że jesteś bardziej rozpoznawalny. To wszystko, co się dzieje dookoła, to po prostu... fajne rzeczy.
- Pojawiły się propozycje udziału w reklamach?
- Coś tam się pojawiało, ale skupiam się na robocie. Nie mówię "nie", bo kiedy jest na to czas, to oczywiście można się temu poświęcać, ale zaraz po Euro mieliśmy eliminacje Ligi Mistrzów i ważniejsze dla mnie było to, by być w dobrej formie, a nie występować w reklamach.
- Występy w Lidze Mistrzów to spełnienie marzeń?
- W ostatnim okresie dużo się u mnie działo i sam nie wiem, czy spełnieniem marzeń jest gra w reprezentacji, ćwierćfinał Euro czy Liga Mistrzów. To po prostu konsekwencja ciężkiej pracy. Oczywiście LM to świetna sprawa, tym bardziej że jeszcze dwa lata temu walczyłem o pierwszą ósemkę w Ekstraklasie.
- Będzie kolejna okazja do spotkania z Cristiano Ronaldo.
- Nie zwracam uwagi na to, czy gram przeciwko Ronaldo, czy komuś z polskiej ligi. Cristiano to normalny facet, a od zwykłego człowieka różni go tylko to, że jest bardzo dobrym piłkarzem.
- Jak to się stało, że nie odszedłeś do tureckiego Beskitasu?
- Legia otrzymała bardzo dobrą ofertę, która dla mnie również była korzystna. Miałem dylemat, bo była możliwość gry w dobrym zespole, ale z drugiej strony kusiła Liga Mistrzów. Cóż, obym tylko takie dylematy miał w przyszłości.
- W nagrodę otrzymasz nowy kontrakt i podwyżkę?
- Z rozmów z prezesem wynika, że tak będzie.