Piłkarz Ruchu na ślubnym kobiercu u boku Katarzyny stanął w roku 2019. - Bardzo chciałem mieć element piłkarski na pamiątkę tego dnia – Robert Dadok w długiej rozmowie z „Super Expressem” wyjaśnia, skąd wziął się pomysł sesji fotograficznej w nietypowym miejscu. - Żona podchwyciła pomysł, bo też żyje sportem – dodaje.
Pani Kasia przez ładnych kilka lat grała w piłkę ręczną w barwach KPR Ruch, więc sportowe fascynacje małżonka rozumie. Ba; wręcz je podziela: można ją spotkać na meczach „Niebieskich” na Stadionie Śląskim!
Związki Roberta z „Kotłem Czarownic” są jednak dużo mocniejsze. Futbolu uczył się w przystadionowym klubie, przyglądając się z bliska pracom przy modernizacji kultowej areny. - Obiecywano nam, że na ponowne otwarcie Stadionu Śląskiego zorganizowany zostanie międzynarodowy turniej z naszym udziałem – mówi. - Czekałem na ten moment cztery lata i… się nie doczekałem – dodaje.
Lukas Podolski znów nie bierze jeńców, inni by na to nie wpadli. Jasno ocenił wybór arbitra na wielkie derby Śląska
Po zakończeniu wieku juniora musiał odbyć długą podróż – m.in. via Bełchatów, Suwałki, Mielec i... Zabrze – by w końcu dostać szansę zagrania na Śląskim. - Kiedy wyszedłem na rozgrzewkę z tunelu, zobaczyłem pełne trybuny, usłyszałem ich głos, zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Można się na tym stadionie poczuć jak piłkarz – tak opisuje wrażenia z lutowego meczu Ruchu z Legią.
W niedawnej potyczce z Piastem zdobył w „Kotle Czarownic” pierwszego gola dla „Niebieskich”. - Wreszcie mogłem „przedstawić się” kibicom Ruchu na dobre. Długo będę pamiętać, gdy chóralnie krzyknęli „Dadok”! - uśmiecha się chorzowianin.