Szymon Marciniak w minionym sezonie poprowadził zarówno finał mistrzostw świata, jak i finał Ligi Mistrzów. Trudno o większe wyróżnienie dla arbitra w piłce nożnej, więc i duma z faktu, że Polak dostąpił takiego zaszczytu, jest ogromna. Jak każdy sędzia Marciniak nie jest jednak wolny od błędów oraz krytyki. Ta pojawiała się w jego kierunku m.in. za udział w wydarzeniu zorganizowanym przez polityka Sławomira Mentzena, co omal nie zabrało mu finału Ligi Mistrzów. W obecnym sezonie zdarzały się także kontrowersyjne decyzje na boisku, ale jak zostało wspomniane, jest to w zasadzie wpisane w zawód arbitra. Teraz jednak fala krytyki spadła na niego nie za boiskowe decyzje, a za... zachowanie na murawie! Zdaniem wielu kibiców i dziennikarzy Marciniak pozwala sobie na nim na zbyt wiele, a kulisy jego pracy odkrył nowy sezon programu „Sędziowie” stacji Canal+. Marciniak postanowił szybko odpowiedzieć na krytykę.
Szymon Marciniak ostro skrytykowany
Swoją produkcję stacja Canal+ promowała m.in. na portalu X, gdzie udostępniła fragment nowego odcinka z Szymonem Marciniakiem w roli głównej. – Szymon Marciniak nie daje sobie wejść na głowę! Trzeba przyznać, że potrafi wzbudzić respekt u zawodników! – opisano udostępniony fragment. W nim pojawił się zbiór kilku sytuacji, w których arbiter w ostrych słowach „ustawia” zawodników. – Żartujesz sobie, k***a, czy co?! – pytał Jesper Karlstroem z Lecha Poznań – Powiedz to jeszcze raz! Powiedz to jeszcze raz! Powiedz to jeszcze raz! Nie masz jaj, co? – odpowiedział mu Marciniak. Pojawiła się też sytuacja z Wiktorem Pleśnierowiczem. – Stój! Co ty, k***a, robisz?! Odkopnij jeszcze raz piłkę... Bo za faul puszczę, a za g***o dam kartkę! – ostrzegał piłkarza Warty Poznań Szymon Marciniak.
Część dziennikarzy była niezwykle oburzona tym, jak Marciniak traktuje piłkarzy. – Nie wiem, czy ten fragment ma budować autorytet Marciniaka. Dla mnie to jest niedopuszczalne i skandaliczne zachowanie sędziego, prowokuje zawodnika. Pytając 'nie masz jaj?' pokazuje niestety, że sam ich nie ma, bo wie doskonale, że Karlstroem nie może mu nic powiedzieć – napisał Marek Wawrzynowski z „Przeglądu Sportowego Onet”. – Nigdy w życiu nie chciałbym się spotkać z Szymonem Marciniakiem na boisku. Dla mnie to jest kompromitujący materiał, przede wszystkim przy sytuacji z Jesperem – dodaje Jan Piekutowski z portalu Meczyki.pl.
Marciniak odpowiada na krytykę
Trudno jednak nie zauważyć, że sędziowie pracują pod ogromną presją – kibiców, sztabów trenerskich i 22 piłkarzy na boisku. Co więcej, każdy zawodnik może mieć inny charakter i działa na niego coś innego. Dlatego też ciężko dziwić się, że Marciniak stosuje czasami tak ostre formy kontaktu. Sam w rozmowie z TVP Sport odniósł się do zarzutów w swoim kierunku i zaznaczył, że te fragmenty nie pokazują całej jego pracy. – Ludzie czasami tego nie rozumieją. Nawet teraz, kiedy pojawił się pierwszy odcinek z drugiej serii serialu "Sędziowie", niektórzy mówią: o, krzyczysz; i tak dalej... Ludzie nie rozumieją, że kiedy masz na stadionie kilkadziesiąt tysięcy gardeł i tyle osób krzyczy, to żeby coś powiedzieć do piłkarza, żeby on cię usłyszał, to musisz do niego krzyczeć. To jest normalna rzecz. Czasami się śmieję, że robią ze mnie troszkę zamordystę albo takiego gościa, który krzyczy na boisku, a jest zupełnie inaczej – powiedział Marciniak.
Sam wyjaśnił, że przez większość czasu stara z piłkarzami rozmawiać w spokojny sposób i stara się być wręcz sympatyczny – co pokazują choćby fragmenty tego samego programu, którymi Canal+ reklamowało go na swoich kanałach w telewizji – ale czasami musi ostrzej pokazać piłkarzom, kto ma decydujący głos na murawie. – Musisz złapać takiego gościa, brzydko mówiąc, za... szyję i spowodować, że on to musi zrozumieć. Tak jak to było w finale właśnie z De Paulem, tak jak to było w półfinale Ligi Mistrzów z Haalandem, czy tak jak to widać w serialu "Sędziowie" – z Karlstroemem z Lecha Poznań czy z Bejgerem ze Śląska Wrocław – tłumaczy Marciniak w rozmowie z TVP Sport – Jeżeli zawodnik przegra to starcie z arbitrem, wtedy każdy ma ten szacunek, ale ma też taki, pozytywny oczywiście, "strach" do tego sędziego i respekt, że on wygrał to starcie, żeby dobrze zrozumieć: troszkę "dojechał" tego zawodnika, ale oczywiście w dobrym celu – dodał.