Żewłakow: Nie mówcie na mnie weteran

2009-06-02 8:30

Cieszę się, że jest jeszcze w kadrze 34-letni Bartek Bosacki, bo dzięki temu nie jestem w niej najstarszy. Proszę, nie mówcie na mnie weteran, bo się nim nie czuję - apeluje kapitan reprezentacji Polski Michał Żewłakow (33 l.).

Obrońca Olympiakosu Pireus jest najbardziej doświadczonym piłkarzem w kadrze, która odleciała wczoraj do RPA. Rozegrał w drużynie narodowej 86 meczów.

- Znam każdy kąt w tym zespole, a nowych, młodych twarzy w nim coraz więcej - przyznaje Żewłakow. - Zbliżam się do magicznej bariery "100". Zostało mi jeszcze 14 meczów. Jednak przekroczenie setki nie jest dla mnie celem nadrzędnym. Choć nie jest też tak, że o tym nie myślę. Jest to osiągnięcie i powód do dumy. Ale nic na siłę, jeśli zobaczę, że jestem na kadrę za słaby, to się rozstaniemy - zapowiada.

Dostał wieniec laurowy

Żewłakow wierzy, że do RPA pojedziemy także za rok. Już na finały mistrzostw świata.

- Teraz robimy rozeznanie terenu - uśmiecha się "Żewłak". - Nie chciałbym jednak już teraz składać deklaracji, że na pewno tam się znajdziemy. Przed nami cztery jesienne mecze eliminacyjne, które musimy wygrać. Wierzę, że zapewnimy sobie dzięki nim awans. Bo ta grupa jest dziwaczna, po każdej kolejce wszystko się w niej zmienia. Drużyny, które na początku eliminacji miały być tylko tłem, są na czele.

Poprzedni sezon był dla reprezentanta Polski bardzo udany. Po raz kolejny z Olympiakosem Pireus zdobył mistrzostwo i Puchar Grecji. Na pamiątkę dostał... wieniec laurowy.

- Jestem w Grecji już trzeci rok i co roku wzbogacam listę sukcesów - mówi zadowolony. - Moje serce rośnie, bo w końcu w ciągu ostatnich sześciu lat zdobyłem aż pięć tytułów mistrzowskich. Po ostatnim sezonie nie powinienem narzekać, ale pozostał pewien niedosyt. Nie zagrałem w finale Pucharu Grecji. Mimo że wcześniej w tych rozgrywkach nie opuściłem żadnego meczu.

Pokaże Grekom Kraków

Przed zakończeniem ligi Żewłakow podpisał z Olympiakosem nowy, roczny kontrakt. Odrzucił propozycję z Chicago Fire, z chińskiego Szanghaju i najbardziej egzotyczną - z Emiratów Arabskich.

- Od początku deklarowałem, że pozostanie w Pireusie jest dla mnie priorytetem - zaznacza. - Jestem emocjonalnie związany z Olympiakosem. Nie wiem, może przez te biało-czerwone barwy (śmiech). Chciałbym w tym klubie zakończyć karierę. Tak mi podpowiada serce - przekonuje Żewłakow.

W IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów Olympiakos może trafić na Wisłę Kraków.

- Nie mam nic przeciwko temu, żeby los przydzielił nam mistrza Polski - twierdzi. - Pokazałbym kolegom piękne miasto, jakim jest Kraków. Najlepiej po wygranym meczu - kończy z nadzieją Żewłakow.

Najnowsze