„Super Express”: - Szczęśliwy?
Lukas Podolski: - Mamy trzy punkty i to najważniejsze, bo w derbach liczy się zwycięstwo. Może nie zagraliśmy tak dobrze, jak w kilku poprzednich spotkaniach, ale to zrozumiałe. Ruch musiał, my nie musieliśmy… Ważne, że defensywa stała stabilnie – kolejny dobry mecz zagrał Dominik Szala – i dobrze graliśmy z kontry.
- W pierwszej połowie często „ręcznie” ustawiał pan zespół, udzielając wskazówek.
- Może jeden albo drugi nasz młody rzeczywiście początkowo był trochę wystraszony. Wiadomo: kibice, stadion… Nie graliśmy tak, jak potrafimy. Gdybyśmy pokazali wszystko to, co umiemy, mecz by inaczej wyglądał.
- Jak ważna była skuteczna interwencja Daniela Bielicy w 5 minucie?
- To był początek meczu i mieliśmy jeszcze wiele czasu na ewentualne odrabianie strat – a wiemy, że to umiemy robić. Ale jego interwencja była ważna, owszem. Od tego jest bramkarz, i dlatego gra w takim klubie, jak Górnik. Ma formę, dobrze broni w tym sezonie.
Jan Urban nie rozdaje pochwał pochopnie, niełatwo zasłużyć u niego na miano bohatera. „Czasami nie potrafią pokazać przez dłuższy czas”
- Ani obraz meczu, ani statystyki tak naprawdę nie są po stronie Górnika w tym meczu.
- Statystyki w derbach się nie liczą. Liczy się wynik na koniec i fajny mecz dla kibiców. Gdyby było na odwrót: my 70 procent posiadania piłki, rywal 30; Górnik 15 strzałów, a Ruch dwa – i my byśmy przegrali 0:1, to bym stał teraz tutaj i płakał.
- A co pan powie o „Niebieskich”?
- Grają inaczej niż w jesiennym meczu z Zabrzu. Mają więcej posiadania piłki, fajnie to wygląda, ale – jak widać – nie zawsze wystarcza. Na dole jest twarda walka, a Ruchowi uciekają spotkania i punkty. Najważniejsze, że my nie musimy patrzeć na dół tabeli.
Niedźwiedź zaryczał i… dostał upomnienie od Szymona Marciniaka. „Za dużo zwracania uwagi na pierdoły”
- Zazwyczaj z murawy schodzi się z piłką albo koszulką rywala. Pan w ręku ma megafon. Dlaczego?
- Wymyśliłem sobie nowość (śmiech). Gdybym zdobył hat-tricka, miałbym piłkę pod pachą. Nie zrobiłem, nie mam, a koszulką się nie wymieniłem.
- Skąd ten megafon?
- Od kolegi.
- Były jakieś krzyki do megafonu?
- Były.
- Jakie?
- Fajne. Nacieszmy się wygraną z Ruchem. Będzie impreza.
- Macie czas na nacieszenie się, bo przed nami przerwa reprezentacyjna. Choć skoro jesteście w gazie, to może źle dla was, że nadeszła?
- Dla mnie, jako dla „dziadka”, ta przerwa jest czymś, czego potrzebuję. Musi pan zapytać trenera, czy da mi dwa dni więcej wolnego niż innym zawodnikom. Ja już swoje się napracowałem w karierze, inni jeszcze muszą pracować (śmiech). Czasami przerwa się przydaje. Mieliśmy kilka trudnych meczów z rzędu, dużo biegaliśmy, dużo serca zostawialiśmy na murawie. Nazbieraliśmy sporo punktów, potrzebujemy krótkiej przerwy na odpoczynek.
- Zasłużonej, patrząc na ostatnie tygodnie i miesiące w Górniku...
- Poślizgi, wypłaty, dyrektora nie ma, prezesa, cały czas się wokół nas coś dzieje. Czasami sam się w d… kopię, że mamy te 39 punktów. Przecież w takich sytuacjach łatwo się „zamieszać” w walkę o utrzymanie. A my jesteśmy u góry tabeli, za dwa tygodnie gramy kolejny fajny mecz [z Legią – dop. aut.]. Jeżeli wygramy, możemy zacząć rozmawiać o tym, o co zawsze pytają media – czyli „o czymś więcej”.