- Wszystko w swoim czasie, także zagraniczny transfer. Żadnych oficjalnych ofert nie dostałem, informacje, które się pojawiały na ten temat to plotki. Nie ma tematu transferu, zostaję w Jagiellonii - deklaruje Sandomierski.
"Super Express": - A podobno chciały cię: Juventus, Chelsea, Malaga...
- Jeszcze raz podkreślam, to plotki. Znam swoją wartość, wiem, co muszę poprawić. W zasadzie to muszę poprawić wszystko (śmiech). Nie jestem człowiekiem, którego kilka razy ktoś poklepie po plecach, a już czuję się Petrem Cechem. Pochwały cieszą, ale mam do nich dystans.
Przeczytaj koniecznie: Bogusław Kaczmarek tylko dla Gwizdek24.pl podsumowuje Ekstraklasę w sezonie 2010/11
- Jagiellonia zajęła w lidze czwarte miejsce. To sukces czy porażka?
- Z jednej strony cieszymy się z awansu do europejskich pucharów, ale pozostaje też niedosyt, bo całą zimę byliśmy liderem, a na koniec sezonu podium nam uciekło. Przy takiej grze zespołu każdemu w końcu mogłyby puścić nerwy. Nie jestem kłótliwym człowiekiem, ale każdy ma jakąś granicę. U mnie w pewnym momencie została przekroczona i zacząłem szaleć ze złości (śmiech).
- Jak podziałało na was zamieszanie z dymisją trenera Probierza?
- Nie najlepiej. Byłem zły, choć tłamsiłem to w sobie, żeby nikt nie widział. Denerwowałem się, bo mając mistrzostwo na widelcu, wszystko zaprzepaściliśmy. Ale to już przeszłość. Teraz chcemy się pokazać w Lidze Europejskiej. Nikt nam za darmo awansu nie da, musimy go sami wyszarpać.
- Od środy trenujesz z kadrą na zgrupowaniu w Warszawie. Wiesz już, na którym jesteś miejscu w rankingu bramkarzy trenera Smudy?
- Nie mam pojęcia, czy w kadrze jestem drugi, trzeci czy dziesiąty. Fajnie byłoby znaleźć się jednak w bramkarskiej trójce na EURO.