Fernando Santos pojawił się na kolejnym meczu PKO BP Ekstraklasy i w końcu mógł zobaczyć, jakieś trafienie. Mecz Wisła Płock - Lech Poznań zakończył się wygraną "Kolejorza" 1:0, ale gospodarze mogli pluć sobie w brodę, bo nie brakowało znakomitych sytuacji do trafienia do bramki. Fernando Santos na początku spotkania tryskał humorem, ale... szybko musiał schować się pod kocem, by nie wymarznąć na stadionie w Płocku.
Wisła - Lech: Przemarźnięty Fernando Santos chował się pod kocem
Na początku widać było, jak Fernando Santos szeroko uśmiechał się przed spotkaniem. Szybko jednak spoważniał, gdy przyszło do obowiązków zawodowych. Selekcjoner reprezentacji Polski schował się pod kocem i razem z asystentem śledził spotkanie.
Z pewnością momentami na jego twarzy mógł pojawiać się uśmiech. Znakomicie między słupkami sprawował się Filip Bednarek, czyli golkiper Lecha Poznań. Bramkarz kilkukrotnie ratował swoją drużynę. Momentami pomagali mu także rywale. W 40. minucie spotkania Vallo przestrzelił z kilku metrów zdecydowanie ponad bramką. To powinien być gol dla "Nafciarzy".
Po bardzo brzydkim faulu z boiska wyleciał Jakub Rzeźniczak, który obejrzał czerwoną kartkę niespełna 20 minut przed końcem spotkania. Jedynego gola zdobył w tym meczu Rafał Murawski.