Jarosław Przybył

i

Autor: cyfrasport Jarosław Przybył dobrze wykorzystał konsultację VAR

Można dobrze za-VAR-ować!

Przybył, zobaczył, odwołał, przeprosił. A potem Raków zwyciężył. Chorwacki majstersztyk na wagę dobrego otwarcia sezonu przez częstochowian

2024-07-21 22:20

Pod znakiem wielkich emocji, wynikających z sędziowskich rozstrzygnięć, stały dwa ostatnie mecze niedzielne w pierwszej kolejce ekstraklasy. VAR grzał się mocno. Na szczęście w Lublinie, w starciu wracającego do ekstraklasy po 32 latach Motoru z teamem wracającego na ławkę gości Marka Papszuna, wyniku i obrazu w dalszej części gry nie wypaczył.

W niedzielnym meczu poprzedzającym spotkanie w Lublinie, pomiędzy Lechem i Górnikiem, sędzia Damian Sylwestrzak też korzystał z pomocy VAR-u. I choć obraz spornej był jasny i klarowny, wrocławski rozjemca podjął decyzję mocno krytykowaną przez ekspertów, a wielce ważącą dla późniejszego obrazu spotkania.

Jarosław: Przybył, zobaczył, odwołał, przeprosił

Jarosław Przybył dużo lepiej wykorzystał wizytę przed monitorem. Już pierwsza powtórka unaoczniła mu, że popełnił błąd, dyktując „jedenastkę” dla Rakowa za kontakt piłki z łokciem Kamila Kruka. Po strzale Władysława Koczerhina, lubelski obrońca miał ręce „przyklejone” do ciała. Rozjemca z Kluczborka sytuację zobaczył, decyzję swą odwołał, a publikę za błąd przeprosił…

Chorwacki majstersztyk na wagę dobrego otwarcia sezonu przez Raków

Ale ten werdykt tylko o kilka minut odwlekł „egzekucję” w wykonaniu byłych mistrzów kraju. Zaczął akcję Ukrainiec Koczerhin, zostawiając finalizację duetowi Chorwatów. Fran Tudor dogrywał, dostawiał nogę Ante Crnac, a dobrze broniący przez całe 90 minut ich rodak, Ivan Brkić, tym razem okazał się bezradny.

Nazwiska częstochowskich piłkarzy, stanowiących zagrożenie dla bramki Motoru, powtarzały się w tej odsłonie wielokrotnie. Kilka minut po golu Tudor ekspresyjnie domagał się „jedenastki”, Przybył jednak nie zaryzykował „powtórki z rozrywki”. Zaś w doliczonym czasie pierwszej połowy Brkić – choć zasłonięty przez kolegów stojących w murze – znakomicie zareagował na strzał Koczerhina z rzutu wolnego.

Beniaminek w tej części gry miał okazję za sprawą… pomyłki Kacpra Trelowskiego. Wracający z wypożyczenia do wrocławskiego Śląska (nie nagrał się tam w ubiegłym sezonie – zagrał raz w ekstraklasie) niespełna 21-letni bramkarz w 19 minucie, naciskany przez dwójkę przeciwników, omal nie sprezentował gospodarzom gola. Zagrał piłkę wprost pod nogi Michała Króla. Ten jednak, miast zachować zimną krew, zamknął oczy i… walnął prosto w Trelowskiego!

Choć po zmianie stron lubelska publiczność aż podskoczyła, gdy w 64. minucie znakomity – acz minimalnie niecelny – strzał oddał Piotr Ceglarz, Raków ani przez moment nie stracił kontroli nad meczem. Kiedy Crnac – postać numer jeden potyczki – przegrał pojedynek z Brdiciem, przy kolejnej próbie już… nie ryzykował bezpośredniego starcia. Wyłożył za to piłkę Dawidowi Drachalowi, który w pierwszym po wejściu na murawę kontakcie z futbolówką wpakował ją do siatki!

Marek Papszun mógł więc w swym re-debiucie w elicie uśmiechnąć się szeroko. A najmłodszy w ligowej stawce trenerów Mateusz Stolarski na pierwsze punkty w elicie będzie musiał jeszcze poczekać przynajmniej kilka dni, do wyjazdowego starcia z innym beniaminkiem, Lechią.

Motor Lublin – Raków Częstochowa 0:2 (0:1)

0:1 Crnac 32. min, 0:2 Drachal 87. min

Sędziował: Jarosław Przybył. Widzów: 14158.

Motor: Brkić – Król, Kruk (43. Bartoš), Luberecki (78. Stolarski), Rudol Ż – Ceglarz, Kubica (59. N’Diaye), Scalet (78. Simon), Wójcik, Wolski – Mraz (59. Caliskaner)

Raków: Trelowski – Racovitan Ż, Rodin, Pestka – Tudor (90. Svarnas), Berggren, Koczerhin (83. Barath), Silva – Makuch (83. Drachal), Crnac Ż, Amorim Ż (78. Otieno)

QUIZ. Jak dobrze znasz polską ekstraklasę?
Pytanie 1 z 10
Który z tych klubów najwięcej razy sięgał po mistrzostwo Polski?
Listen on Spreaker.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze