Autor: CYFRA SPORT Wisła Kraków - Lech Poznań

Puchar Polski. Lech pokazał moc i pokonał Wisłę na wyjeździe

Piotr Kupisz

2016-12-01 9:03

Lech Poznań pokonał Wisłę Kraków 4:2 na wyjeździe i awansował do półfinału Pucharu Polski! Choć ekipa z Wielkopolski zagrała znakomicie w 1. połowie, potwierdzając, że jest w wysokiej formie, to miała też sporo szczęścia. Gdyby nie zła decyzja sędziego, spotkanie mogło wyglądać zupełnie inaczej.

Najnowsze z działu

Celne spostrzeżenia?

Goncalo Feio to potrafi, jak mało kto w lidze. Ale to trener Legii musi zmienić, legenda zwraca uwagę na ten aspekt, słusznie?

PKO BP Ekstraklasa

Koulouris lekiem na całe zło. Hat-trick greckiego napastnika dał Pogoni zwycięstwo [WIDEO]

Hiszpan trafi z Cracovią?

Marc Gual w końcu roztrzela się na dobre w Legii? Padły słowa o przebudzeniu, poziomie i nie wykorzystaniu potencjału

Pasy... Kroczek od podium

Dawid Kroczek o wyzwaniu i presji przed Legią. Trener Cracovii nie ukrywa ambicji przed wyprawą do stolicy

Fin rozgrywa sezon życia

Benjamin Kallman już dwa razy skarcił Legię, znowu to zrobi? Tak gwiazdę Cracovii określa legenda warszawskiego klubu, ma rację?

Najważniejsze wydarzenie tego meczu miało miejsce na początku pierwszej połowy. Paweł Brożek urwał się obrońcy i biegł samotnie na bramkę. Stojący między słupkami Lecha Jasmin Burić opuścił swój posterunek. Wybiegł poza pole karne, po czym sfaulował napastnika Wisły, co wyraźnie widać na poniższym filmiku (najlepsza trzecia powtórka). Sędzia główny tego meczu Paweł Raczkowski nie dość, że nie pokazał czerwonej kartki Buriciowi, to nawet nie odgwizdał faulu!

Buric vs Brożek #WISLPO #PP #PucharPolski pic.twitter.com/Mvkk9ZhU8A
— Loboz Marcin (@LobozMarcin) November 30, 2016

Od tego momentu ruszyli do ataku goście i szybko wbili Wiśle aż trzy bramki! Przy remisie 1:1 z pierwszego spotkania oznaczało to, że gospodarze potrzebowali aż czterech goli do awansu. Po przerwie wykorzystali niefrasobliwość poznaniaków i dwukrotnie pokonali Buricia. Nie przeszkadzał im nawet fakt, że grali w osłabieniu. Z boiska wyleciał Adam Mójta, łapiąc dwie bezsensowne żółte kartki.

Ten mini-zryw na nic się jednak nie przydał Wiśle. Lech przypilnował prowadzenia, jeszcze je podwyższając w końcówce spotkania. Na 4:2 trafił Radosław Majewski.

Wisła Kraków - Lech Poznań 2:4 (3:5 w dwumeczu)
Bramki: Brlek 52, Małecki 66 - Robak 21 (k), Makuszewski 28, Jevtić 38, Majewski 82

Wisła: Załuska – Jović, Żemło, Uryga, Mójta – Mączyński, Popović (62. Bartosz) – Boguski (80. Drzazga), Brlek, Małecki – Brożek (71. Zachara)

Lech: Burić – Kędziora, L. Nielsen, Bednarek, Kadar – Tetteh, Gajos (86. Dudka) – Makuszewski, Majewski, Jevtić (69. Jóźwiak) – Robak (78. Kownacki)

Żółte kartki: Mączyński, Mójta x2 (czerwona), Popović, Żemło - Tetteh