Szczecinianie zdecydowanie lepiej rozpoczęli. Przy pełnych trybunach na stadionie w Szczecinie, szybko zepchnęli wrocławian do głębokiej defensywy. Już w ósmej minucie koszmarnie - bylibyśmy niemili, napisalibyśmy: "w swoim stylu" - pomylił się Mariusz Pawełek, ale Adam Frączczak w dogodnej sytuacji trafił w poprzeczkę.
Snajper Zwoliński
Piłkarz gospodarzy to co popsuł, naprawił na początku drugiej połowy. To po jego dalekim wyrzucie piłkę w polu karnym otrzymał Łukasz Zwoliński. To wystarczyło. Snajper Pogoni jeszcze raz udowodnił, że lepszych od niego w Ekstraklasie zwyczajnie nie ma. Mimo asysty dwóch obrońców znalazł dość miejsca by uderzyć i pokonać Pawełka. Dla napastnika szczecinian był to drugi gol w tym sezonie.
Legia - Podbeskidzie NA ŻYWO! Koniec kryzysu wicemistrzów Polski?
Wrocławianie wydawali się nie mieć pomysłu na grę. Mimo obecności dwóch szybkich piłkarzy - Robert Pich i Kamil Biliński - właściwie nie wykorzystali kontrataków. Zmieniło się to dopiero w ostatnim kwadransie. Flavio Paixao uruchomił Słowaka, ten wpadł w pole karne i rozpoczął sezon podobnie do poprzedniego. Od bramki. Wyjątkowo cennej. Przerywającej fatalną serię dwóch kolejnych porażek z rzędu: z Legią Warszawa 1:4 w lidze i z IFK Goteborg 0:2 w Lidze Europejskiej.
Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)
Bramki: Zwoliński 58 - Pich 72
Pogoń: Dawid Kudła - Adam Frączczak, Jarosław Fojut, Jakub Czerwiński, Ricardo Nunes - Karol Danielak, Mateusz Matras, Rafał Murawski, Mateusz Lewandowski (46. Takuya Murayama), Patryk Małecki (64. Miłosz Przybecki) - Łukasz Zwoliński
Śląsk: Mariusz Pawełek - Kamil Dankowski (75. Marcel Gecov), Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec - Tom Hateley, Tomasz Hołota, Robert Pich (75. Peter Grajciar), Mateusz Machaj (57. Jacek Kiełb), Flavio Paixao - Kamil Biliński
W drugim spotkaniu sensacji nie było. Termalika po raz kolejny udowodniła, że do poziomu Ekstraklasy - przynajmniej na razie - nie dobiła. Gospodarze wybiegli bowiem na stadion w Białymstoku w takim samym ustawieniu, jak jeszcze trzy dni wcześniej w Nikozji, a mimo to wyglądali na murawie zdecydowanie lepiej. Byli szybsi, lepiej ustawieni i mieli więcej ochoty do gry.
Termalika powalczy o utrzymanie?
Pierwszego gola zdobył dla ekipy Michała Probierza Maciej Gajos. Zapewne jednego z łatwiejszych w karierze. Piłkę z prawego skrzydła dośrodkował Piotr Tomasik, defensywa Niecieczy akurat usłyszała gwizdek - albo zobaczyła UFO, niepotrzebne skreślić - i pomocnik trzeciej ekipy ostatniego sezonu Ekstraklasy nie miał problemu, by wpakować piłkę do siatki.
Lech Poznań wygrał po golu w samej końcówce
Goście próbowali naciskać tylko na początku drugiej odsłony. I tylko do momentu utraty drugiego gola. Po strzale Patryka Tuszyńskiego uznali chyba, że tracić sił już na tym etapie sezonu nie ma sensu. Stanęli więc na własnej połowie i czekali na najniższy wymiar kary. Nic dziwnego, że po meczu nie tryskali entuzjazmem i dość jednoznacznie wspominali o możliwej walce o utrzymanie.
Jagiellonia Białystok - Termalika Bruk-Bet Nieciecza 2:0 (1:0)
Bramki: Gajos 40, Tuszyński 72
Jaga: Bartłomiej Drągowski - Filip Modelski, Sebastian Madera, Igors Tarasovs, Piotr Tomasik - Przemysław Frankowski (68. Piotr Grzelczak), Rafał Grzyb, Maciej Gajos (79. Konstantin Vassiljev), Taras Romanczuk, Nika Dżalamidze - Patryk Tuszyński (89. Karol Świderski)
Termalika: Sebastian Nowak - Patryk Fryc, Michał Markowski, Dawid Sołdecki, Sebastian Ziajka - Dawid Plizga (46. Wojciech Kędziora), Dalibor Pleva (71. Tomasz Foszmańczyk), Bartłomiej Babiarz, Krzysztof Kaczmarczyk, Dariusz Jarecki (90+1. Jakub Wróbel) - Emil Drozdowicz