O tej sytuacji będzie się mówiło jeszcze przez bardzo długi czas. W sobotę w Gdyni grały dwie drużyny bezpośrednio zagrożone spadkiem z LOTTO Ekstraklasy - Arka i Ruch. Goście prowadzili 1:0, ale gola na 1:1 zdobył Rafał Siemaszko. Jak pokazały powtórki bramka została zdobyta po ewidentnym zagraniu ręką, którego nie dostrzegli sędziowie. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie, a remis oznacza, że "Niebiescy" spadli do 1. ligi.
Echa tego skandalu wciąż jednak nie milkną, bo Ruch zamierza wysłać do PZPN pismo z prośbą o powtórzenie meczu! Dziennikarz "Przeglądu Sportowego" Leszek Błażyński na swoim profilu na Twitterze przyznał, że rozmawiał z prezesem chorzowskiego klubu Januszem Patermanem. Ten z kolei zapowiedział, że "Niebiescy" zamierzają żądać powtórki spotkania.
- Jeśli będzie to konieczne, wyślemy także pismo do UEFA. Cała Polska to widziała, jak Rafał Siemaszko wpakował piłkę ręką do naszej bramki. Niestety trzech sędziów tego nie zauważyło. Piłkarz Arki po meczu przyznał się, główny arbiter Tomasz Musiał także mówił, że popełnił pomyłkę. Dlatego są argumenty za tym, aby mecz został powtórzony – powiedział Paterman cytowany przez portal Eurosport.onet.pl.
Jeśli Ruch faktycznie złoży protest do PZPN, to związek będzie musiał rozpatrzyć go do piątku, czyli dnia rozegrania ostatniej kolejki grupy spadkowej LOTTO Ekstraklasy. Co ciekawe całą sprawą mocno zainteresowany jest też Górnik Łęczna, którego sytuacja w tabeli pogorszyła się poprzez remis Arki z Ruchem. W ostatnim meczu "Zielono-czarni" nie są już zależni tylko od siebie, bo nawet jeśli w swoim spotkaniu wygrają z chorzowioanami, to w przypadku zwycięstwa Arki z Zagłębiem Lubin spadną z ekstraklasy.
Rozmawiałem z Patermanem: - Zamierzamy wysłać pismo do PZPN z żądaniem powtórki spotkania.
— Leszek Błażyński (@L_Blazynski) 28 maja 2017