Nie było dla niego straconych piłek. Był szybki, naładowany energią, gonił za każdą akcją. Świetnie dowodził swoją drużyną. Szyku dodawała mu czerwona czapeczka, założona daszkiem do tyłu. Widoczne na niej były oczy Spider-mana. Peszko prezentował się na boisku właśnie jak superbohater, nie odpuszczał żadnej akcji, był wszędobylski, a zdobyte punkty świętował w swoim stylu – unosząc wysoko ręce i prezentując szeroki uśmiech. Po intensywnym meczu ochłodził się szklanką zimnego napoju. Doskonale wie, że w takim upale odpowiednie nawadnianie się to podstawa!
Nie tylko jednak sportem Peszko żyje. Dużo czasu poświęcił dzieciom, z którymi chętnie pluskał się w Bałtyku. Pomocnik w Juracie spędzał wolne chwile od treningów w Lechii. Już pod koniec lipca zdobywcy Pucharu Polski zagrają w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europy (ze zwycięzcą pary Broendby/Inter Turku).