Zwycięstwa i wymarzonego debiutu na pewno by jednak nie było, gdyby "Franz" nie miał... Ptaka. To bramkarz Zagłębia, który w poprzednich spotkaniach wpuszczał po kilka bramek, uratował lubinian przed stratą dwóch punktów. Chwilę przed ostatnim gwizdkiem sędziego Aleksander Ptak (32 l.) w niesamowity sposób wybronił strzał w długi róg Marcelo Sarvasa (28 l.).
"Franek Smuda czyni cuda!" - krzyczeli kibice podczas niedzielnego meczu. Na owe cuda w wykonaniu piłkarzy Zagłębia jeszcze musimy poczekać, ale "Franzowi" należy oddać, że goście wreszcie uwierzyli w siebie. I na razie nikt nie będzie krytykował Smudy za to, że posadził na ławce gwiazdę zespołu Iliana Micanskiego (24 l.), do którego trener uprzedził się jeszcze w Lechu Poznań. Zamiast "Micana" do siatki rywali trafił wiekowy Dariusz Jackiewicz (36 l.), który zaczął grać w piłkę, gdy Bułgar miał... 2 lata. Doświadczony pomocnik trafił do siatki Polonii zaledwie kilkanaście sekund po wejściu na boisko, kiedy zmienił Plizgę.
- Tak szybkiej bramki jeszcze nie strzeliłem. Chyba dlatego, że zwykle gram w pierwszym składzie - mówił Jackiewicz. - Wygraliśmy, ale nie będę opowiadał dyrdymałów, że było znakomicie. Jednak dzięki Franciszkowi Smudzie w drużynę wstąpił nowy duch. I dobrze - cieszy się strzelec gola.