- Intensywność gry Rakowa, konieczność wyjścia ze strefy komfortu przez każdego z jego piłkarzy powoduje, że pod skrzydłami Marka Papszuna rozwijają się z meczu na mecz. Jean Carlos także – kontynuuje swą myśl nasz rozmówca. Przez rok pracował z brazylijskim (bo urodził w Ameryce Płd.) Hiszpanem w ekipie „Białej gwiazdy”, więc dziś bardzo wyraźnie dostrzega zmianę, jaka nastąpiła u tego piłkarza.
- Już w Wiśle wyróżniał się jakością techniczną i dużym potencjałem motorycznym. Ale sytuacja klubu stanowiła dla niego duże obciążenie mentalne i hamowała jego postęp – tłumaczy Skowronek. Według niego Silva jest bardzo wrażliwym człowiekiem. – Pokazywał tę wrażliwość na co dzień. Mocno przejmował się krytyką – wyjaśnia. I raczej się nie myli; gdy po jego błędzie padł gol dla Zagłębia Lubin, wielu fanów pod Wawelem zapamiętało łzy w oczach zawodnika, choć... Wisła mecz wygrała 4:2! - On po prostu na wysokie wymagania względem siebie i swojej gry – podkreśla były opiekun krakowskiej drużyny.
Skowronek (w ekstraklasie pracował także z Pogonią i łódzkim Widzewem, ma też na koncie ponad 200 spotkań w roli trenera zespołów pierwszoligowych) przyznaje zarazem, że – poza wspomnianą wrażliwością – zapamiętał też u swego ówczesnego podopiecznego pogodne usposobienie. - Mimo trudnej sytuacji Wisły, on oraz Chuca byli w szatni duszą towarzystwa. W gorzkich chwilach bardzo przydawało się ich pozytywne podejście do życia. Jean Carlos próbował mówić w naszym języku, rozładowując atmosferę kilkoma polskimi, choć nie zawsze cenzuralnymi, słowami – wspomina nasz rozmówca.
Jean Carlos Silva już się nie waha na wahadle
W Krakowie – a później także w Szczecinie – wykorzystywano przede wszystkim ofensywny potencjał Jeana Carlosa Silvy; przy Reymonta ustawiany bywał czasem jako napastnik. - To uniwersalny piłkarz. Teraz mam dla niego wielki szacunek za to, że w Rakowie odnajduje się jako wahadłowy! - zauważa z uznaniem Artur Skowronek. - W jego profilu piłkarskim wcześniej nie widziałem u niego zadatków do tej roli – dodaje. - Na pewno jednak ma zdrowie, żeby spełniać wymagania gry na takiej pozycji.
Częstochowianom udało się nie tylko wyeliminować braki w – jakże ważnej dla „wahadła” – grze defensywnej Silvy, ale i odblokować go strzelecko. Gole w meczach z Jagiellonią i z Pogonią, zdobywane uderzeniami z woleja, byłyby ozdobą każdego stadionu w znacznie mocniejszych ligach! - I on wciąż do tych mocniejszych lig jeszcze może się odbić. Potrzebuje jednak do tego liczb: bramek i asyst. Raków, jak widać, może mu je dać – dopowiada Skowronek.
Poniżej zobaczysz dwie kapitalne bramki autorstwa Jeana Carlosa Silvy z meczów w Białymstoku i Szczecinie.