"Super Express": - W Jagiellonii występuje pan od ponad trzech lat. Skąd taki progres w grze i liczbach, bo z ośmiu goli w ekstraklasie aż sześć strzelił pan w tym sezonie?
Bartłomiej Wdowik: - To prawda, w ekstraklasie zadebiutowałem jeszcze za kadencji trenera Iwajło Peteva (luty 2020). Później różnie się układało, miałem kontuzje, wracałem do składu, raz grałem a raz nie, ale to już za mną. Z każdym kolejnym sezonem grałem coraz więcej i byłem bardziej ważny dla drużyny. Chcę podtrzymać tę tendencję i brać jeszcze większą odpowiedzialność za grę zespołu.
- Trener Adrian Siemieniec odkrył pana na nowo?
- Trener Siemieniec dobrze poukładał nas pod względem taktycznym i mentalnym. Staramy się to przenieść na boisko. Niektórzy może się dziwią, że młody trener osiąga z nami lepsze wyniki niż jego poprzednicy, ale wiek trenera jest bez znaczenia. Tak jak na boisku powinni występować najlepsi piłkarze bez względu na wiek, to podobnie jest z trenerami. Jego przekaz do nas dobrze dociera. Wydaje mi się, że jako drużyna mamy swój styl. Co do moich goli w tej rundzie, to sam nie wiem skąd to się wzięło. Trenuję stałe fragmenty i cieszę się, że tak zaczęło wpadać.
- Lewa noga to chyba dar od Boga?
- Można tak powiedzieć. Jest zdecydowanie lepsza od prawej, ale te wszystkie uderzenia lewą nogą z rzutów wolnych i rożnych trzeba powtarzać. Bez ciągłych treningów straci się powtarzalność, więc należy to pielęgnować. W tygodniu mamy czas na treningi tych elementów.
- Kto był pana wzorem jeśli chodzi o obrońców?
- Nie miałem takiego. Za młodu najbardziej imponował mi Brazylijczyk Ronaldinho i najbardziej lubiłem oglądać filmiki z jego zagraniami. Jego technika i to, jak cieszył się grą na boisku bardzo mi się podobało. Trzeba się cieszyć grą, bo w ten sposób sprawia się radość kibicom. Gdy strzelam gole, to mam jeszcze większą frajdę. Oby trwało to jak najdłużej.
- Lewa obrona to ciągle deficyt w polskiej reprezentacji. Niedawne pierwsze powołanie do kadry traktuje pan jako wielką szansę, żeby zająć w przyszłości tę pozycje na dłużej?
- Nie myślę w ten sposób. Może to banał, ale skupiam się na następnych meczach w klubie. Jak widać, to jest najlepsze dla mnie i dla drużyny, skoro gramy bardzo dobrze i zdobywamy punkty. Golami czy asystami pomagam drużynie, a zespół pomaga mi. Cała reszta, mam na myśli też powołanie do reprezentacji, zależy od selekcjonera.