Tomasz Loska wybronił Górnikowi punkt. Zabrzanie zremisowali z Koroną Kielce

Zarówno w ekipie Górnika Zabrze, jak i Korony Kielce latem doszło do poważnych zmian. Z obu klubów odeszli zawodnicy, którzy stanowili o ich sile w poprzednich rozgrywkach. Spowodowało to, że szkoleniowiec gospodarzy, Marcin Brosz wystawił na niedzielne spotkanie bardzo młodą jedenastkę. Średnia wieku wynosiła około 20 lat.

Juniorski błąd popełnił natomiast Adnan Kovacević. Kielczanie starali się wyjść spod pressingu rywali podaniami, ale Bośniak zagrał wprost pod nogi Daniela Liszki. Młody pomocnik gospodarzy zauważył, że do bramki nie zdążył wrócić Matthias Hamrol i zdecydował się na strzał z 20. metrów. Gdyby nie interwencja Djibrila Diawa, Górnik wyszedłby na prowadzenie.

W kolejnych minutach to ekipa Gino Lettieriego przejęła nieznaczną inicjatywę. Imponować mogły szczególnie dalekie przerzuty Kovacevicia do Michała Gardawskiego. Niemiec miał niespożyte siły i uczestniczył niemal w każdej akcji Korony. Goście Tomasza Loskę próbowali zaskoczyć przede wszystkim uderzeniami z dystansu.

Próbował i Maciej Górski i Mateusz Możdzeń, ale ich strzały nie zmierzały w światło bramki. Inaczej było w przypadku Jakuba Żubrowskiego. Pomocnik dostał podanie od Ivana Jukicia i będąc ustawionym na linii pola karnego miał mnóstwo czasu na oddanie strzału. Piłka zeszła mu jednak ze stopy i Loska nie miał problemów z jej złapaniem.

Najlepszą okazję do zdobycia gola miał jednak Górnik. Daniel Smuga dostał dalekie podanie z głębi pola i pędził na bramkę Korony sam niemal od połowy boiska. Był wyrzucony nieco do boku, dlatego w ostatniej fazie zdecydował się na zagranie do Marcina Urynowicza, który strzelił wprost w Hamrola.

Od mocnego uderzenia drugą połowę zaczęli gospodarze. Po świetnym zagraniu Szymona Żurkowskiego, piłkę lekko strącił Urynowicz. Ale okazało się to kluczowym dotknięciem. Dzięki temu Smuga wyszedł sam na sam z Hamrolem i z zimną krwią wykorzystał swoją sytuację. Było to pierwsze trafienie Smugi w Ekstraklasie.

Korona okazję na doprowadzenie do wyrównania miała w 57. minucie. Fantastyczne podanie od Jukicia dostał Gardawski. Loska zdecydował się na wyjście z bramki, ale golkiper Górnika zauważył, że nie dojdzie do piłki. Cofnął się więc w pole karne, a Niemiec zdecydował się na uderzenie, ale nie trafił w światło bramki.

Remis był zaledwie pięć minut później. Korona wyszła z szybkim kontratakiem. Do akcji dobrze podłączył się Bartosz Rymaniak. W rolę skrzydłowego wcielił się Górski. Wstrzelił on piłkę w pole karne, gdzie najpierw strącił ją Elia Soriano, a następnie Przemysław Wiśniewski. Futbolówka dotarła do Jukicia, który idealnie przymierzył z ośmiu metrów.

Po wyrównującej bramce kielczanie odżyli. Niebezpiecznie uderzał i Soriano i Zlatko Janijć, ale za każdym razem skuteczną interwencją popisywał się Loska. Golkiper gospodarzy fantastycznym refleksem popisał się w 79. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Piotr Malarczyk strzelił głową z pięciu metrów, ale Loska instynktownie obronił to uderzenie. Żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć decydującego trafienia i Górnik z Koroną podzielił się punktami.

Górnik Zabrze - Korona Kielce 1:1 (0:0)
Bramki: Daniel Smuga 46 - Ivan Jukić 62

Żółte kartki: Urynowicz, Wiśniewski - Soriano, Żubrowski, Malarczyk

Górnik: Loska 5 - Michalski 3, Wiśniewski 3, Koj 4, Gryszkiewicz 3 - Liszka 3, Ambrosiewicz 3, Żurkowski 4, Ryczkowski 3 (46. Jimenez 2) - Smuga 4 (64. Angulo 3), Urynowicz 3 (69. Matuszek 3)

Korona: Hamrol 3 - Rymaniak 3, Kovacević 3, Diaw (15. Malarczyk 2), Kallaste 3 - Jukić 4, Możdżeń 2 (Janijć), Żubrowski 3, Gardawski 3 (73. Kosakiewicz 3) - Górski 3, Soriano 3