- Chcę zbudować klub, chociażby na wzór Schalke, w którym grałem i pracowałem jako trener - mówi. - Chciałbym z Górnikiem zdobyć mistrzostwo Polski. Nie wywalczyłem nigdy tytułu ani w Polsce, ani w Niemczech, dlatego motywację mam wystarczającą - podkreśla.
"Super Express": - Ile czasu dostał pan od władz Górnika na realizację tych celów?
Tomasz Wałdoch: - Mam podpisany kontrakt bezterminowy, więc liczę, że będę miał dużo czasu (śmiech). Do zrealizowania takich planów nie wystarczą 2-3 lata, potrzeba więcej. A celu, o którym mówię, nie postawił mi zarząd Górnika, tylko ja sam.
- Bardzo może pomóc bogaty sponsor, jakim jest firma Allianz?
- Samo kupowanie piłkarzy nic nie da i nie będziemy szli w tym kierunku. Muszą być zbudowane mocne podstawy, a więc infrastruktura - boiska, a nawet odpowiednie szatnie. Musimy poprawić skauting i szkolenie młodzieży. Schalke ostatnio boryka się z problemami finansowymi, ale dzięki dobrej organizacji, świetnej pracy z wychowankami ciągle liczy się w Bundeslidze i w tym roku też zagra w Lidze Mistrzów.
- W czym są największe różnice pomiędzy organizacją polskiego a niemieckiego futbolu?
- Jest ich sporo, ale nie chcę wchodzić w szczegóły. Nie chcę, żeby ludzie pomyśleli, że Wałdoch po 16 latach wrócił do Polski i wytyka palcem, co tu jest nie tak. Przyjechałem po to, żeby te różnice systematycznie niwelować.
- Nie ciągnie pana do trenerki?
- Przychodząc do Górnika wiedziałem, że będę musiał zmienić dres na garnitur i robić coś innego. Ale ta praca daje mi dużo satysfakcji. Poza tym trener Nawałka nie zabrania mi wchodzić do szatni i udzielać rad i wskazówek piłkarzom.