Łódzcy kibice z niecierpliwością czekają na takie mecze. Derby w tym mieście rozpalają kibiców. W minioną niedzielę byliśmy świadkami 70. potyczki w ramach 21. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Oba kluby były mocno zmotywowane, szczególnie patrząc na sytuację w tabeli. ŁKS w tym sezonie nie radzi sobie najlepiej, widmo spadku zagląda mu w oczy. Drużyna Piotra Stokowca plasuje się w dolnej części tabeli z dorobkiem zaledwie 10 punktów. Z kolei Widzew przed meczem znajdował się jedno miejsce nad strefą spadkową. Widzew wygrał z ŁKS 2:0, czym wprawił w wściekłość fanów ŁKS. Po meczu głośno było również o sympatykach Widzewa.
Jak to w derbach – wydarzenia poza boiskiem również były tematem spotkania. Flaga rosyjskiego klubu CSKA Moskwa, który ma bliskie związki z łódzkimi kibicami, została wciągnięta na trybuny. W czasie, gdy Rosja prowadzi wojnę na Ukrainie, taki gest jest co najmniej skandaliczny.
ZOBACZ: Byłby postrachem Polaków na Euro, ale ma wielkiego pecha. Koszmarne kontuzje
Portal WP "SportoweFakty" skontaktował się z Widzewem. Rzecznik prasowy, Marcin Tarociński, w odpowiedzi na telefon dziennikarzy serwisu – wysłał komunikat z oficjalnym stanowiskiem:
"Stanowisko Widzewa Łódź w sprawie inwazji Rosji na Ukrainę zostało jasno sprecyzowane już pierwszego dnia po jej rozpoczęciu. Klub wspierał Ukrainę poprzez szereg skoordynowanych działań, w tym zbiórkę darów i pieniędzy. Klub we współpracy z gronem partnerów i sponsorów przyjął grupę uchodźców, w tym dzieci z Czernichowa, Łucka i Dnipro. Część najmłodszych uchodźców rozpoczęła treningi w Akademii Widzewa. Był to jeden z największych projektów pomocowych, organizowanych przez klub sportowy. Cała grupa gościła również na trybunach Serca Łodzi i mogła liczyć na wsparcie przez cały czas pobytu. Ambasadorem akcji był Andrzej Michalczuk, Ukrainiec, który jest jedną z piłkarskich legend Widzewa Łódź." – czytamy w oświadczeniu klubu.