Dla wychowanka Atletico Madryt pobyt w Gliwicach (w latach 2018-2020) był pierwszym zagranicznym wojażem, po okresie występów na niższych szczeblach hiszpańskiej piłki. Umiejętności wystarczyło mu jednak nie tylko do wspomnianego tytułu mistrzowskiego, ale i do uzyskania wyróżnień indywidualnych. Najpierw został „Obcokrajowcem roku 2019” wedle ekspertów tygodnika „Piłka nożna”, kilka miesięcy później, na gali Ekstraklasy SA, został z kolei „Piłkarzem sezonu”. Za te triumfy odebrał pamiątkowe statuetki.
„Super Express”: - Po wyjeździe z Gliwic spędził pan dwa sezony w tureckim Sivassporze. Trudniejsza liga niż polska?
Jorge Felix: - Nie będę ściemniać: jest tam wielu dobrych – lepszych niż w ekstraklasie – piłkarze. I pieniądze też są większe. Zupełnie inna jest też charakterystyka tamtejszej ligi. Większe znaczenie mają tam indywidualności. W Polsce dominuje gra zespołowa, zdominowana przez taktykę.
Jorge Felix zanotował powrót-marzenie do ekstraklasy. W Gliwicach dobrze mu jak nigdzie indziej
- A jednak do tej polskiej ligi zdecydował się pan wrócić. Czemu?
- Wybrałem Polskę – i Piasta - po rozmowie z najbliższymi. Byliśmy tu bardzo szczęśliwi w trakcie dwóch lat spędzonych w Gliwicach. Czuliśmy się jak w domu. Tak bardzo, że zdecydowałem się na Piasta mimo ofert z ojczyzny. Były też propozycje z Grecji i Cypru, ale... to jednak za daleko od Hiszpanii.
- Po rozstaniu z Sivassporem, przez kilka tygodni nie miał pan klubu. Jak pan spędzał ten czas?
- Ćwiczyłem w Hiszpanii indywidualnie, z trenerem personalnym. Ale to oczywiście nie to samo, co zajęcia z drużyną. Dopiero od dwóch tygodni, w Gliwicach, trenuję z zespołem. Może więc jeszcze chwilę potrwać, zanim wrócę do najlepszej dyspozycji.
- Ruszał pan do Turcji z tytułem MVP polskiej ligi. Będzie powtórka?
- Chciałbym jej oczywiście. Zawsze jest fajnie zbierać takie trofea.
- Poprzednie stoją w domu w Hiszpanii?
- Kiedy dwa lata temu opuszczałem Polskę, wszystkie nasze rzeczy wysłane zostały do Hiszpanii. Ale jedna przesyłka nigdy tam nie dotarła. Mam zatem w domu nagrodę dla „Piłkarza sezonu”, za to przepadła dla „Obcokrajowca roku”! Dlatego tu jestem, by sięgnąć po nią raz jeszcze!
Wielki pech obrońcy Piasta Gliwice, jego marzenia z Hukiem legły w gruzach
- W chwili podpisywania przez pana kontraktu Piast zamykał ligową tabelę. Nie miał pan chwili zwątpienia?
- Widziałem pierwszy mecz Piasta, z Jagiellonią – był niezły. Oczywiście, ten z Legią był naprawdę kiepski. Na dodatek to już trzecia porażka z rzędu, a w takich sytuacjach można zwątpić we własne możliwości. Ale ja znam charakter Piasta, więc wiem, że tu nikt się nigdy nie poddaje. Udowodniliśmy to wygraną z Cracovią.
- Wygląda na to, że jest pan „talizmanem” Piasta!
- Nigdy nie narzekałem na brak szczęścia w życiu, więc mogę się nim podzielić z kolegami na boisku (śmiech).