Dariusz Szpakowski komentuje mecze EURO 2020, m.in. dzisiejsze spotkanie Szwecja - Słowacja, a potem również finał mistrzostw. Mało kto wie, że znany komentator TVP mógł stracić głos, a ryzykowną operację przeszedł pod koniec 2010 roku, a o szczegółach opowiedział "Super Expressowi". - Emocje były ogromne. Chodziło przecież o głos, czyli moje narzędzie pracy - mówił wtedy Szpakowski, dziennikarz Telewizji Polskiej. Problemy Szpakowskiego zaczęły się dawno temu, od poważnego wypadku samochodowego. - Uszkodziłem kręgosłup, a konkretnie powierzchnie międzykręgowe, czyli dyski w odcinku szyjnym - wyjaśniał Szpakowski. - Efekt był taki, że z czasem pojawił się coraz mocniejszy ucisk na nerw, który pogłębił się do tego stopnia, że zacząłem mieć niedowład lewej ręki - tłumaczył komentator sportowy.
Te SEKSBOMBY życzą Polakom klęski w Sewilli! Zobacz ZDJĘCIA hiszpańskich WAGs
Dariusz Szpakowski usłyszał od lekarzy, że konieczna jest operacja. - Powiedzieli, że jeśli będę zwlekać, to tylko na własną odpowiedzialność, bo nerw może zupełnie obumrzeć. Uprzedzili mnie przy tym o jednej ważnej rzeczy. O tym, że operacja polega na tym, że do kręgów dochodzi się od strony przełyku. Trzeba odsunąć krtań, tchawicę i cały przełyk, a skomplikowany zabieg wiąże się z ryzykiem uszkodzenia nerwów krtani i całkowitej utraty głosu - wyjaśniał szczegóły skomplikowanej i ryzykownej operacji Dariusz Szpakowski. - Stres był duży, ale oddałem się w świetne ręce. Nazwisko Górski to synonim sukcesów w naszym kraju, a mnie operował doktor Rafał Górski, wybitny specjalista. CO BYŁO DALEJ? DOWIESZ SIĘ W NASZEJ GALERII ZDJĘĆ.