Tego nikt nie mógł się spodziewać. Kiedy końca dobiegała pierwsza bezbramkowa połowa w meczu Dania - Finlandia, nagle na murawę upadł Christian Eriksen. Jak się okazało, trzeba było od razu przystąpić do ratowania zdrowia i życia Duńczyka. Po czasie z doniesień medialnych wynika, że gracz doznał ataku serca. Na całe szczęście na murawie nie doszło do najgorszego i gracz Interu Mediolan przeżył. Najgorsze było jednak oczekiwanie - od rozpoczęcia akcji ratunkowej do zniesienia piłkarza na noszach upłynęło około 20 minut.
Zobacz też: Gwiazdor internetu ostro o dramacie z Christianem Eriksenem! Skandaliczny wpis, wylało się na niego wiadro pomyj
Głos do studia
Był to trudny moment także dla pracujących przy tym meczu osób w studiu TVP. Komentujący potyczkę Mateusz Borek oraz Kamil Węgrzyn oddali im głos. Minuty upływały, trzeba było o czymś mówić, a kompletnie roztrzęsieni ludzie z prowadzącą Sylwią Dekiert na czele - jak nietrudno się domyślić - nie byli przygotowani na taki rozwój wydarzeń. Pod adresem dziennikarki wylał się prawdziwy ocean hejtu. Kibice mieli do niej pretensje o niewłaściwe pytania do gości i nieodpowiednie zachowanie. Kobieta zdecydowała się nawet wydać oświadczenie.
Zobacz też: Zapłakana partnerka Christiana Eriksena weszła na murawę. Od tych obrazków pęka serce [ZDJĘCIA]
Taka sytuacja jest czymś z gatunku zupełnie nadzwyczajnych nawet jeżeli mówimy o doświadczonych pracownikach mediów, do których to niewątpliwie zalicza się Sylwia Dekiert. W całej tej historii pełnej trudnych momentów najważniejszy jest z całą pewnością fakt, że Christian Eriksen przeżył i wszystko skończyło się "jedynie" na gigantycznym strachu. Nawet podczas turnieju rangi mistrzostw Europy mogą dziać się tak niespodziewane i straszne rzeczy...