Fabiański też wydaje się być pogodzony z losem. - Jestem już na tyle doświadczony, że umiem to „ogarnąć” i skoncentrować się na pracy. Niezależnie od decyzji trenera trzeba być przygotowanym, patrząc na okoliczności jakie mieliśmy - mówił „Fabian”, który na Euro 2016 we Francji również miał być rezerwowym, a wskutek kontuzji Szczęsnego okazał się jednym z bohaterów. O tym, że znów przegrał rywalizację o wyjściowy skład dowiedział się przez komunikator internetowy. - Przyjąłem to na spokojnie. Może to też wynikało z tego, że nie było blisko żadnego zgrupowania, rozmawialiśmy chyba przez Skype'a - wyjaśnił bramkarz West Hamu.
Dla Szczęsnego jednak nie było taryfy ulgowej. W Opalenicy musiał stawić się pierwszego dnia zgrupowania, choć jeszcze kilkanaście godzin wcześniej grał z Juventusem wyjazdowy mecz ligowy. - Poprosiłem trenera o pozwolenie na przyjazd dopiero we wtorek, ale nie zgodził się. Powiedział, że wszyscy mają być na treningu, a pierwsze zajęcia to wcale nie był rozruch - wytłumaczył Szczęsny. Narzekać na Sousę jednak nie zamierza. - Pomagamy sobie wszyscy nawzajem na milion różnych sposobów. To zgrupowanie wydaje mi się najlepszym, na jakim do tej pory byłem przez cały mój okres w kadrze. Patrząc na pracę na boisku jak i poza nim. Ta drużyna jest dużo bardziej drużyną niż kiedykolwiek. Duża w tym zasługa sztabu i organizacji zgrupowania. Również naszych rodzin, które bardzo pomogły. To tworzy bardzo fajną atmosferę, bo dużo lepiej gra się z przyjaciółmi niż tylko z kolegami z zespołu - ocenił.
Fabiański gasił pożar samolotu, wciąż ma w sobie ogień do walki ze Szczęsnym