"Super Express": - Po wyeliminowaniu Partizana macie chyba podwójną satysfakcję, bo po pierwszym meczu w rewanżu nikt na was nie stawiał?
Martin Polacek: - Partizan to bardzo dobra drużyna. Latem doszło u nich do wielu zmian, ale w obu meczach z nami pokazali, że potrafią grać w piłkę. W Belgradzie dopisało nam szczęście, a w rewanżu bardzo pomogli nam kibice. A i my, wiedząc, na co stać Serbów, nie przestraszyliśmy się ich.
- Ćwiczyłeś przed meczem rzuty karne?
- Trenowaliśmy "jedenastki" dzień przed spotkaniem, ale nie wiedziałem, kto mi będzie strzelał. Przy tym strzale, który odbiłem na poprzeczkę, zadziałał instynkt. Zaryzykowałem i rzuciłem się w dobrą stronę.
- Teraz zmierzycie się z duńskim Sonderjyske. Są do pokonania?
- Nie obiecam, że na wyjeździe wygramy 3:0, a w domu 4:0, ale myślę, że ich przejdziemy. Po Partizanie uwierzyliśmy, że możemy zaistnieć w Europie. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do sezonu, na obozie po treningach miałem tak mokrą koszulkę od potu, jakbym zmoczył ją w wodzie. Teraz to procentuje.
- W pierwszym meczu nowego sezonu Ekstraklasy rozgromiliście Koronę Kielce 4:0. W tym roku gracie o mistrzostwo Polski?
- W poprzednim sezonie uczyliśmy się ligi. Teraz znamy swoją wartość. Na pewno mamy ambicję, żeby poprawić pozycję z poprzednich rozgrywek.