Marek Koźmiński

i

Autor: Cyfra Sport Marek Koźmiński

Liga Konferencji Europy

Grał we Włoszech przez dekadę, o Serie A wie wszystko. „Fiorentina jest mocna, ale... może właśnie jesteśmy świadkami jej dołka?” [ROZMOWA SE]

2023-04-12 23:19

W czwartkowy wieczór przy Bułgarskiej (godz. 21.00) poznaniacy zagrają pierwszą odsłonę rywalizacji o półfinał Ligi Konferencji Europy. Ich rywalem będzie dziewiąty aktualnie zespół Serie A, Fiorentina. Nie ma wątpliwości – świadczy o tym choćby ranking UEFA – że faworytem dwumeczu będą Włosi. - Ale poznaniacy mają szansę. Byleby wyszli na boisko z podniesioną głową – mówi „Super Expressowi” Marek Koźmiński, który włoską piłkę zna doskonale.

„Super Express”: - Jaki nastrój u pana przed meczem Lecha z Fiorentiną?

Marek Koźmiński: - Umiarkowanie optymistyczny. To duża szansa dla Lecha i dla polskiej piłki. Na pewno Fiorentina jest mocniejszą drużyną, ma więcej jakości piłkarskiej. Ale mnie się Lech ostatnio bardzo podoba i – przy pewnej dozie czysto piłkarskiego szczęścia – może z tym przeciwnikiem powalczyć. Nie wiem tylko, jak wpłynie na Kolejorza sprawa Bartosza Salamona.

- A jak może wpłynąć?

- Megaciężko to ocenić, ale pewnie trudno byłoby powiedzieć, że ta sprawa w ogóle nie wpływa na jego samopoczucie, na jego myśli. Nie wiem, co i kiedy może się wydarzyć od strony prawnej. Ale sytuacja jest wielce zagadkowa z wielu względów. Raz – że dobrze znam tego chłopaka i dziwię się, że coś takiego mogło go spotkać. Dwa – pamiętam historię sprzed 20 lat, kiedy na dopingu we Włoszech został złapany nie kto inny, jak Pep Guardiola. Stwierdzono u niego medykament, który zabroniony był tylko we Włoszech, a on sam wcześniej przez 10 lat stosował go w Barcelonie... Chciałbym, żeby cała sprawa skończyła się po myśli Bartka, bo... w głowie mi się to wszystko nie mieści. Ale – powtarzam – jestem pewien, że to wszystko zostawia ślad w jego psychice. I w szatni też się rozgrywa. W bardzo złym momencie się to wszystko zdarzyło.

- W kontekście pańskich słów, zaryzykowałby pan – będąc trenerem Lecha - wystawienie Salamona do gry przeciwko Fiorentinie?

- Myślę, że to na tyle doświadczony zawodnik, obyty z futbolem – również włoskim, że wystarczy szczera rozmowa, spojrzenie sobie bezpośrednio w oczy i podjęcie decyzji. Jeżeli sam piłkarz będzie się czuł na siłach, to niech gra. Spadku formy – a przecież po ujawnieniu informacji zagrał przeciwko Warcie w lidze – nie zauważyłem. Choć – jak powiedziałem – pewnie z tyłu głowy mu to siedzi...

- Lech w Lidze Konferencji wygrał w tym sezonie 3:0 z Villarealem. Teraz gra z innym rywalem z „top 5” europejskich lig. Można na tej bazie budować optymizm?

- Ten wynik – i sam mecz – pokazał przede wszystkim, że Lech ma wielki potencjał; że nawet z drużynami z tych czołowych lig jest w stanie pokazać dobry futbol. Tamto zwycięstwo nie było przypadkowe. Zawsze ktoś może powiedzieć: „Bo Villareal już był pewny swego”... No i co z tego? To Lech strzelił trzy bramki i z tego faktu nie powinno się deprecjonować. Również na bazie tego wyniku zakładam, że poznaniacy mają szansę w meczu z Fiorentiną. Byleby wyszli na boisko z podniesioną głową, z wiarą w siebie.

- Lech to w przodzie siła Mikaela Ishaka, to szybszy niż wiatr Michał Skóraś... A inne – pańskim zdaniem – atuty Kolejorza?

- Cały Lech jest drużyną na tyle wyrównaną i jakościową, że trudno tu wymieniać jednostki. Owszem, będący ostatnio w dobrej formie Skóraś rośnie nam sportowo z tygodnia na tydzień i z meczu na mecz – to fajne i sympatyczne; ale jeżeli zwłaszcza w Poznaniu mamy się cieszyć dobrym wynikiem, to... powinien się objawić ktoś niespodziewany. Na takiego cichego bohatera bardzo liczę. Może to będzie Filip Bednarek? Bo w takich meczach często właśnie bramkarz wyprawia niewiarygodne rzeczy! A może to będzie linia obrony, która stanie na wysokości zadania? Lech to nie jest drużyna jednego piłkarza czy dwóch-trzech gwiazd. To jest bardzo solidny, wyrównany zespół, mający dwa oblicza. To międzynarodowe jest dużo lepsze niż ekstraklasowe. Europejska twarz Lecha wygląda bardzo pięknie!

- Fiorentina ma serię 12 gier – w różnych rozgrywkach – bez porażki, ale w weekend niespodziewanie tylko zremisowała ze Spezią. W kontekście potyczki z Lechem to może mieć jakiś wpływ na Włochów?

- Być może fakt, że przed Fiorentiną pucharowe starcie z Lechem – chyba o niebo ważniejsze niż mecz ze Spezią – wpłynął na mobilizację Włochów w lidze. Ale to byłby raczej wpływ liczony w promilach, a nie w procentach. Do tego były to derby regionu, co też ma swoje znaczenie – głównie dla Spezii. Z drugiej strony jak ktoś ma 12 spotkań bez porażki, z tego większość w tak silnej lidze jak Serie A, to... kiedyś musi się potknąć. To oczywiście moje „gdybanie”, ale każda seria kiedyś się kończy, po każdej kiedyś przychodzi dołek. Może właśnie jesteśmy świadkami takiego dołka w przypadku Fiorentiny? W takim momencie sezonu, w którym się znajdujemy, piłkarze zaczynają już odczuwać jego trudy. Tak naprawdę bardzo niewielka różnica sił może przechylić szalę zwycięstwa na jedną bądź drugą stronę. Drobne niuanse, które na tym etapie jednak się liczą... Niech więc tu będzie malutki punkcik przewagi dla Lecha!

- Pytałem o personalne atuty Lecha. A czyja dyspozycja jest kluczowa dla jego rywali?

- Fiorentina zawsze historycznie miała wielkich piłkarzy. Takich, o których mówiło się: „Fiorentina to jest on”. Ostatnio był to Dušan Vlahović, wcześniej na przykład Rui Costa czy Gabriel Batistuta. Obecnie kogoś takiego nie ma; jest to raczej drużyna kompletna, ale nie opierająca się wyłącznie na jednym zawodniku, którego musielibyśmy się nadzwyczajnie bać. Są piłkarze jakościowi, ale generalnie to ekipa... podobna do Lecha. Z indywidualnościami z przodu, ale niespecjalnie aspirującymi do miana megagwiazd europejskiej piłki.

Sonda
Czy Lech Poznań awansuje do półfinału Ligi Konferencji Europy?
Listen on Spreaker.
Najnowsze