Dwie bramki zaliczki z meczu u siebie to wcale nie taki duży zapas, biorąc pod uwagę ciężkie warunki, w jakich przyjdzie Lechowi zetrzeć się w rewanżu z Żetysu. W rejonie Kazachstanu, gdzie położony jest Tałdykorgan panują obecnie niemiłosierne upały. Żeby przygotować się do spotkania piłkarze Kolejorza trenują o nietypowej porze. Treningi od niedzieli zaplanowano na godzinę 14, kiedy to i w Poznaniu praży ostre słońce. Chodzi jednak przede wszystkim o to, że dokładnie o tej godzinie polskiego czasu rozpocznie się w czwartek, 12 lipca, spotkanie rewanżowe. W Kazachstanie będzie wtedy, co prawda, godzina 18, jednak sztab Lecha postanowił zignorować różnicę czasu, aby uniknąć tzw. jet lagu i zachować stały rytm wysiłku zawodników.
Tymczasem kolejnym problemem Kolejorza przed rewanżem jest widmo nieobecności jednego z silniejszych punktów w składzie drużyny. Na rewanż może nie załapać się Łukasz Trałka, który w pierwszym spotkaniu musiał opuścić boisko na początku drugiej połowy meczu. Jak się okazało, Trałka ma naderwany mięsień czworogłowy.
- Łukasza czeka kilka dni rehabilitacji i jego występ w meczu rewanżowym z Żetysu stoi pod znakiem zapytania - powiedział lekarz Lecha Paweł Bąkowski. Trałka to nowy nabytek Kolejorza, trafił do Poznania w maju z Polonii Warszawa za 100 tysięcy euro.