W pierwszym meczu Śląsk tylko zremisował z Bułgarami 0:0, marnując mnóstwo doskonałych sytuacji. - W rewanżu będziemy skuteczniejsi - obiecuje Voskamp.
- Zresztą właśnie to mnie napawa optymizmem, że tak niewiele trzeba w naszej grze poprawić. Już w ostatnim meczu ligowym padła bramka dla nas, więc punkt zaczepienia jest - śmieje się Holender.
To właśnie on był autorem tego pięknego trafienia (remis 1:1 z Górnikiem). - Piłka odbiła się za linią końcową i wyleciała z bramki. Dobił ją Diaz, ale sędzia podszedł do mnie po meczu i potwierdził, że bramka jest moja. Fajnie, że tak dobrze zacząłem w Śląsku: cztery mecze i dwa gole. Gdybym długo nie trafiał, zrobiłbym się nerwowy. A tak to nie mam się czym martwić. Teraz czas na bramkę, która pomoże nam przejść Bułgarów - dodaje.
Na treningi jeździ na rowerze
Voskamp wniósł do Śląska nie tylko duże umiejętności piłkarskie, ale też... zdrowy styl życia. Nie podjeżdża na treningi wypasionym autem, jak to większość graczy ma w zwyczaju.
- Wolę rower. Mieszkam cztery kilometry od stadionu, rowerem jadę 15 minut. Dlaczego nie wykorzystać tak ładnej pogody? W Holandii też, jeśli tylko się dało, dojeżdżałem do klubu w ten sposób - opowiada Voskamp.
Jego przykładem chcą iść inni piłkarze Śląska. - Z Marianem Kelemenem zamierzamy kupić rowery i też tak dojeżdżać - mówi nam Cristian Diaz. - To fajnie. Będziemy mieli w Śląsku nie tylko dobry piłkarski zespół, ale i drużynę kolarską - puentuje z uśmiechem Voskamp.