Raków - Sturm

i

Autor: cyfrasport Raków - Sturm

Wyzwanie w Grazu

Mistrz Polski w czwartek zagra o pozostanie w pucharach. A jeśli się nie uda? Wojciech Cygan wprost o przyszłości Rakowa [ROZMOWA SE]

2023-11-29 18:25

W czwartkowy wieczór (godz. 18.45, transmisja w TVP Sport i Viaplay) piłkarze spod Jasnej gory zagrają w Grazu piąte spotkanie w fazie grupowej Ligi Europy. Tylko wygrana przedłuży nadzieje zespołu na grę w międzynarodowym towarzystwie również wiosną. Z Wojciechem Cyganem, szefem Rady Nadzorczej Rakowa SA, porozmawialiśmy o scenariuszach dla klubu w razie niepowodzenia misji „Szturm na Sturm”.

„Super Express: - W czwartek w Grazu „mecz ostatniej szansy” na pozostanie Rakowa w rozgrywkach pucharowych. Jest dreszcz emocji?

Wojciech Cygan: - Hasło „mecz ostatniej szansy” brzmi nieco rozpaczliwie. Wolałbym, zważywszy na sytuację w tabeli, wolałbym określenie „mecz, którym możemy podtrzymać szansę na kontynuowanie europejskiej przygody”, choć mam świadomość, że tę szansę możemy sobie w Grazu definitywnie zamknąć. Dla drużyny to dodatkowa motywacja; tym bardziej, że zdajemy sobie sprawę z tego, iż pierwszy mecz ze Sturmem nie był w naszym wykonaniu optymalny. Mogliśmy w nim wywalczyć więcej… Rewanż stwarza nam szansę, by za tamten mecz „oddać” Austriakom.

- Wspomniany mecz ze Sturmem, ale przecież także dwumecz z Kopenhagą, to „frycowe”, który Raków musiał zapłacić, grając na takim szczeblu? Myślę nie tylko o stronie sportowej, ale i organizacyjnej – vide choćby problemy z murawą w Sosnowcu…

- Organizacyjnie z każdym meczem się uczymy i zbieramy doświadczenia. A strona sportowa? Chciałbym dojść do takiego momentu, w którym gra polskich drużyn w fazie grupowej Ligi Mistrzów czy Ligi Europy będzie rzeczą powszednią i w sytuacji, w której drużyna słabo punktuje będzie można w uzasadniony sposób mówić o słabym występie. Na razie dla polskiej piłki nasz start w Lidze Europy jest dużym wydarzeniem. Trudno zresztą, żebyśmy ten start podsumowywali już w tym momencie w kategoriach udanego bądź nieudanego, ale… pewnie spodziewaliśmy się, że na tym etapie ta zdobycz punktowa będzie ciut większa. Dla nas jednak – klubu, który jeszcze 4-5 lat temu nie myślał o grze w europejskich pucharach - każdy mecz z takim rywalem, jak Sporting czy Atalanta to kapitalne doświadczenie! Więc nie chciałbym tego sprowadzać do „frycowego”. Być może sytuacja byłaby dużo lepsza, gdybyśmy uniknęli na przykład niektórych sytuacji związanych z kontuzjami.

- Parę z tych kontuzji – złamany palec Zorana Arsenicia na przykład – to oczywiście kwestia przypadku i niefartu. Ale to nie całość obrazu, prawda?

- Na pewno część kontuzji to efekt przeciążenia, meczów rozgrywanych co trzy dni. Zawodnicy – ale i sztab szkoleniowy – wielkiego doświadczenia w takim rytmie gry nie mają. Europejska rywalizacja to nie wszystko. Liga, Puchar Polski, mecze niektórych zawodników w reprezentacjach narodowych… Ta jesień jest dla nas bardzo intensywna. Wszyscy uczymy się zarządzania w sytuacjach, z którymi żaden z nas tego doświadczenia nie miał.

- Abstrahując od tej kwestii; nie żałujecie dziś na przykład tego, że latem jeszcze intensywniej nie poszukaliście snajpera mogącego zagwarantować więcej bramek w Europie? Bo wielu ekspertów właśnie tu znajduje przyczynę tej nie do końca wykorzystanej pucharowej szansy.

- Być może… Pamiętajmy jednak, że Łukasz Zwoliński przez długie tygodnie – ze względu na kontuzje – nie mógł brać udziału w treningach i w meczach. Pewnie można by się dziś zastanowić „co by było gdyby”, ale to nie ma większego sensu. Czy wygralibyśmy więcej gier, zdobyli więcej punktów? Tego typu analiza niewiele nam dziś może dać. Ważniejsze są wnioski, które można wdrożyć w życie: żeby kadra była silniejsza, a sytuacja zdrowotna zespołu przy podobnych obciążeniach była dużo lepsza.

- Do kadry i personaliów jeszcze wrócimy. Zapytam jednak, czy w kontekście wspomnianych obciążeń obecny dorobek punktowy w ekstraklasie uznajecie za satysfakcjonujący?

- Znów trudno powiedzieć, bo nie ustalaliśmy sobie pożądanego dorobku punktowego na poszczególnych etapach sezonu. Natomiast na pewno bolą, zostają w pamięci te mecze, w których mogliśmy zdobyć więcej punktów. I te, w których zagraliśmy po prostu słabo. Przegrane spotkanie w Zabrzu czy nawet ostatnia potyczka z Cracovią to mecze, w których – nawet pomimo ubytków kadrowych – powinniśmy powalczyć o pełną pulę.

- Mecz Grazu – by do niego wrócić – pewną piękną przygodę może zamknąć. Jeśli tak się stanie, właścicielowi – ale wielu innym ludziom zaangażowanym w dotychczasowe sukcesy – nie zabraknie wytrwałości i zapału, by dalej czynić Raków wielkim?

- Często spotykam się w przestrzeni publicznej z pytaniem, czy „projekt Raków” nie zostanie w którymś momencie przerwany. Nie widzę takiego zagrożenia. Mam wrażenie, że z niektórych stron jest to faktyczna obawa, ze strony innych - … nadzieja. Ta kwestia powraca praktycznie od momentu awansu do ekstraklasy, i co roku jest jasna i czytelna odpowiedź: nic takiego nie ma miejsca, Raków nadal będzie budowany według pewnego, jasno rozpisanego scenariusza. Są już plany dotyczące zamierzeń transferowych, prowadzone są konkretne działania i wynik meczu w Grazu nie będzie mieć na nie żadnego wpływu.

- Jak rozumiem, ma pan na myśli głównie transfery wzmacniające drużynę. A te „wyjściowe”? Bo wraz z otwarciem okienka spekulacje dotyczące na przykład odejścia Vladana Kovacevicia czy Frana Tudora zapewne znów wybuchną ze zdwojoną mocą.

- Jeśli pojawią się jakiekolwiek oferty, pewnie będziemy je analizować. Ale powtórzę: wynik meczu ze Sturmem nie będzie mieć wpływu na nasze decyzje w takich kwestiach.

Wojciech Cygan

i

Autor: cyfrasport Wojciech Cygan
Sonda
Czy Raków Częstochowa wyjdzie z grupy w Lidze Europy?
Najnowsze