„Super Express”: - Piłka bośniacka często funkcjonuje na marginesie zainteresowań polskich kibiców. Proszę więc w paru zdaniach przybliżyć sylwetkę Zrinjskiego z Mostaru.
Dżenan Hosić: - Od kilku lat świetnie się dzieje w tym klubie. Jest w drużynie paru doświadczonych, grających tu już długi czas piłkarzy. Do tego dochodzi dużo młodzieży. Nawiązano bardzo dobre kontakty z Dinamem Zagrzeb, skąd trafiają do Zrinjskiego utalentowani gracze, niemieszczący się w szerokiej kadrze mistrza Chorwacji. Zresztą w tym sezonie trenerem Dinama został Sergej Jakirović, przez dwa lata wykonujący znakomitą robotę w Mostarze. Między innymi dzięki niemu i fundamentom przez niego położonym, w dwóch ostatnich sezonach Zrinjski nie miał sobie równych w Bośni i Hercegowinie. I dalej nie ma, choć akurat w tej chwili nie jest liderem ligi. Ale jest w niej najlepszy.
- Następcą chwalonego przez pana Jakirovicia został Krunoslav Rendulić. Któż to taki?
- Ciekawy trener. Jakirovicia nie ma w Mostarze już od roku, a zespół nie stracił swego charakteru i jakości. Rendulić nie jest ulubieńcem władz klubowych, bo to człowiek bardzo niezależny; ma swoje zdanie i twardo się go trzyma, czasem wbrew działaczom. Myślę, że dawno by go już zwolniono, ale bronią go wyniki. Nie tylko mistrzostwo, ale teraz i ten awans – pierwszy w historii – do fazy grupowej pucharów. Dzięki niemu klub zarobił – jak na nasze warunki – całkiem sporo pieniędzy.
- Jak piłkarsko prezentuje się Zrinjski?
- To „charakterna” ekipa, z szeroką kadrą, w której paru dobrych zawodników zazwyczaj nie mieści się w składzie na mecze pucharowe. Na boisku gracze Zrinjskiego chcą grać w piłkę, nie wybijają jej na oślep, co pokazał choćby mecz w Birmingham. Aston Villa była lepsza, ale bynajmniej nie oglądaliśmy wyłącznie obrony w wykonaniu graczy z Mostaru. Chętnie stosują wysoki pressing, nie boją się takiej gry. Jestem pewien, że tak zagrają i z Legią, bo widzą, że to im przynosi efekty.
- Mają kim straszyć?
- Oczywiście. Nemanja Bilbija to reprezentant kraju. Król strzelców trzech ostatnich sezonów, zresztą najlepszy snajper w historii bośniackiej ligi od chwili jej powstania. Już nie pierwszej młodości, ale haruje przez 90 minut na całym boisku. Jest wszędzie. Potrzebuje bardzo niewiele, by strzelić gola.
- Inne atuty?
- Defensywny pomocnik chorwacki, Dario Canadjija, wysoki lewoskrzydłowy Mario Cuze i – w roli dżokera – Zvonimir Kożulj.
- Jego akurat pamiętamy z polskiej ligi.
- No właśnie. W Zrinjskim nie ma miejsca w podstawowej jedenastce, ale dobrze wygląda, wchodząc na boisko z ławki. Z Alkmaar strzelił gola w drugiej połowie.
- Nawet dwa!
- Fakt. A mimo to wciąż jest tylko rezerwowym! Świetnie spisuje się też boczny obrońca Josip Corluka, daje trochę asyst przy golach Bilbija. Długo można by wymieniać kolejne nazwiska, ale według mnie największą siłą Zrinjskiego jest po prostu… drużyna. Oglądałem ją z bliska, bo miała zgrupowanie na obiektach jednego z klubów, w którym pracowałem. I widziałem, że to ekipa bardzo zgrana, na zasadzie „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.
- Sporo w Zrinjskim zawodników z chorwackim paszportem i korzeniami. Skomplikowane te bałkańskie losy…
- W Mostarze są dwa najważniejsze kluby: Zrinjski i Veleż. I one – delikatnie mówiąc – się nie lubią. Wbrew pozorom jednak, nie chodzi tu wcale o podziały narodowościowe czy religijne. Owszem, Zrinjski jest bardziej chorwacki, ale Bilbija czy Slobodan Jakovljevic są wyznania prawosławnego, a Kerim Memija i Tarik Ramic to muzułmanie. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do kwestii sportowych: zawodnik Zrinjskiego nigdy nie zagra w Veleżu i odwrotnie.
- Kibice to będzie duży atut Zrinjskiego?
- Może tak być. Choć – zgodnie z wytycznymi UEFA – „mała” trybuna będzie zamknięta, ale pewnie i tak przyjdzie ich 10-15 tysięcy, a atmosfera będzie bardzo gorąca. Jak to na Bałkanach.
To będzie niespodziewany atut legionistów w Mostarze?
- Zrinjski pokazał meczem z Alkmaar, że jest zespołem nieobliczalnym. Jak będzie z Legią?
- Trochę się tego meczu… boję. Zawsze łatwiej się sprężyć na spotkania z wielkimi rywalami: Alkmaar, Aston Villą. Zaś przed Legią pojawia się myślenie: „To przeciwnik w naszym zasięgu, możemy z nimi wygrać”. I wtedy rodzą się problemy…
- Problem to ma Legia: przegrała trzy mecze ligowe z rzędu, i jeszcze pucharowy w Alkmaar...
- Owszem. Miejscowe media to zauważyły i napisały o tym: że Legia jest w kryzysie, że nie gra dobrze. A piłkarze Zrinjskiego to przeczytali. I różne rzeczy mogą z tego wyniknąć… Myślę, że Legia – również dzięki temu – ma szanse na dobry wynik. Tym bardziej, że Zrinjski od wielu tygodni gra w pucharach i w lidze co trzy dni, systemem czwartek-niedziela. Mecze pierwszych kolejek miał bowiem przełożone na później, by mógł walczyć w eliminacjach europejskich pucharów.