- Hasło „mecz ostatniej szansy” brzmi nieco rozpaczliwie. Wolałbym, zważywszy na sytuację w tabeli, określenie „mecz, którym możemy podtrzymać szansę na kontynuowanie europejskiej przygody” – mówi „Super Expressowi” były prezes Rakowa, a dziś szef rady nadzorczej częstochowskiej spółki, Wojciech Cygan.
Wygrana w Grazu nie jest, jego zdaniem, scenariuszem abstrakcyjnym. - Zdajemy sobie sprawę z tego, iż pierwszy mecz ze Sturmem nie był w naszym wykonaniu optymalny. Mogliśmy w nim wywalczyć więcej… - Cygan odwołuje się do sosnowieckiej potyczki z początku października, przegranej przez mistrza Polski 0:1. - Rewanż stwarza nam szansę, by za tamten mecz „oddać” Austriakom – dodaje z animuszem.
Runda jesienna w wykonaniu częstochowian to walka nie tylko z przeciwnikami, ale i urazami w ich własnej szatni. Ivi Lopez, Stratos Svarnas, Zoran Arsenić, Łukasz Zwoliński, Giannis Papanikolaou, John Yeboah – lista zawodników, których można by określić mianem kluczowych, a którzy w minionych miesiącach walczyli (bądź wciąż walczą) z kontuzjami, jest długa. To też jedna z przyczyn, dla których pucharowa przygoda Rakowa już dziś może znaleźć kres (wyjąwszy oczywiście ostatnie grupowe spotkanie, 14 grudnia z Atalantą).
Czy utrata szans na wyjście z grupy i kontynuowanie gry w Lidze Konferencji może wpłynąć na zmianę polityki właściciela klubu? - Często spotykam się w przestrzeni publicznej z pytaniem, czy „projekt Raków” nie zostanie w którymś momencie przerwany. Nie widzę takiego zagrożenia – zapewnia Wojciech Cygan niejako w imieniu Michała Świerczewskiego. - Raków nadal będzie budowany według jasno rozpisanego scenariusza. Są już plany dotyczące zamierzeń transferowych, prowadzone są konkretne działania i wynik meczu w Grazu nie będzie mieć na nie żadnego wpływu – dopowiada wiceprezes PZPN-u.