Andrzej Kostyra po porażce Legii w Madrycie: Jak można się cieszyć z łomotu?!

2016-10-20 12:18

Czytam niektóre komentarze po meczu piłkarzy Legii z Realem i zachodzę w głowę. Jak można się cieszyć z porażki 1:5? Przecież to jest recepta na stworzenie mentalności przegranych. Po każdej przegranej trzeba być wściekłym, bo to baza do stworzenia mentalności zwycięzców. Tego uczą każdego młodego sportowca w USA, Rosji, Anglii czy Niemczech. I dlatego te kraje są potęgą w sporcie.

Jak można mówić czy pisać o "przyjemnej przegranej", skoro Legia doznaje największej klęski w historii wyjazdowych meczów polskich drużyn z Realem? Górnik Zabrze przegrywał 2:3, Wisła Kraków 1:3, Stal Mielec 0:1 i nikt się nie cieszył z "przyjemnej przegranej". A tu dostajemy łomot 5:1 i jest zadowolenie.

I nie gadajmy, że był słupek i mogły być dwa gole dla Legii. Bo Real mógł strzelić nie pięć goli, ale dziesięć. Widać było, że polskie myszy trochę harcowały, bo królewski kot pozwalał. W grze Realu nie było bowiem zwykłej agresji (szczególnie w obronie), pozwalali Legii na zdecydowanie więcej niż silnym rywalom, bo wiedzieli, że i tak pukną warszawiaków. No i ten Ronaldo, który się starał, ale chyba za długo w poniedziałek grał w karty z kolegami w hotelu.

Radość ze zdobycia gola w meczu, który się kończy klęską, to droga do San Marino. Tam też cieszyli się z gola w wysoko przegranym meczu.

Najnowsze