Real, w którym Jose Mourinho staje się już kimś na kształt dyktatora, przyjmuje niestety styl myślenia Portugalczyka. Po ostatnim, czwartym El Clasico Barcelona i UEFA zostały zaatakowane przez największe gwiazdy z Madrytu.
- Wygrać z Barceloną? To była Mission Impossible 4 - stwierdził Ronaldo, odwołując się do znanego filmu. - Chyba nawet nie było sensu tu przyjeżdżać. Chcieliśmy powalczyć, jednak sędzia nie dał nam szansy. Czuliśmy przed meczem, że znów wydarzy się coś negatywnego dla nas - narzekał Portugalczyk.
- Mascherano, którego niby popchnąłem przy nieuznanym golu Higuaina, grał wcześniej w Anglii. I tam nie przewracał się tak jak teraz. Po przejściu do Barcy pada na ziemię po każdym muśnięciu i zachowuje się, jakby umierał - krytykował Ronaldo. - Jeśli tak to ma wyglądać, to może w przyszłym sezonie Barcelona od razu niech dostanie ten puchar - wyzłośliwiał się Portugalczyk, a wtórował mu spokojny z reguły Iker Casillas.
Przeczytaj koniecznie: Barcelona - Real, wynik 1:1. Akcje gole - wideo, Youtube
- Sędziowie nas "rozstrzelali". Zostaliśmy przez nich okradzeni i w Madrycie, i w Barcelonie. Zabrali nam finał Ligi Mistrzów. Nie wiem, skąd się to bierze, trudno to zrozumieć. Nie powinno się otrzymywać aż takiej pomocy od sędziów - Casillas kipiał ze złości.
Żale Realu na spokojnie skontrował Xavi. - Przegrali, więc teraz próbują się jakoś usprawiedliwić - stwierdził pomocnik Barcelony. Dla niego i jego kolegów ważniejszy od lamentu rywala jest powrót na boisko Erica Abidala, który walczył z guzem wątroby. - To najważniejszy dzień w moim życiu - przyznał francuski obrońca.
Kolejne El Clasico dopiero w sierpniu, wtedy oba zespoły zmierzą się w walce o Superpuchar Hiszpanii.