W swojej karierze trenerskiej Jerzy Engel pracował w wielu miejscach i m.in. były to kluby cypryjskie. Przez dwa lata prowadził Apollon Limassol, a po kilku latach na pół roku trafił właśnie do Arisu. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” były selekcjoner polskiej kadry wspomina czasy, gdy pracował w klubie, który stoi teraz na drodze Rakowa Częstochowa. Wyjawił choćby powiązania polityczne Arisu i fakt, że początku tego klubu były bardzo skromne.
Jerzy Engel bez ogródek do Arisie Limassol: Mały klubik założony przez hobbystów
Engel pracował w Arisie Limassol w 1997 roku i przyznaje, że wówczas nie był to czołowy gracz w lidze cypryjskiej. Nazwał go wręcz „małym klubikiem”. – Aris Limassol w tamtym czasie był słabiuteńki. To był mały klubik założony przez hobbystów, którzy politycznie należeli do partii środka. Kluby na Cyprze były mocno związane z partiami politycznymi, Apollon był skrajnie prawicowy, AEL dla przeciwwagi to skrajna lewica, Aris stał po środku, co sprawiało też, że miał niewielu kibiców. Nie mógł liczyć na wielkie wsparcie trybun. Pamiętam, że choć grupa ta nie była specjalnie liczna, to byli bardzo oddani klubowi i wspominam tych ludzi z wielkim sentymentem. Dzięki takim hobbystom ten klub istniał – streścił historię Arisu były selekcjoner polskiej kadry.
Zdaniem Jerzego Engela Raków ma duże szanse w rewanżu, aby utrzymać swoją przewagę i awansować dalej. – Wygląda na to, że oni grają dość beztroski futbol. Są nastawieni na grę ofensywną, indywidualne akcje. Taktyka niewiele ma wspólnego z tym, co pokazują na boisku. Lubią odkryć się w obronie. Każdy przechwyt w środku pola, który miał Raków kończył się przewagą w polu karnym Arisu – ocenił.