Joaquim Hernandez: Xavi odejdzie jako zwycięzca [WYWIAD SE]

2015-06-06 4:00

Xavi Hernandez (35 l.) zagra dziś 767. i zarazem ostatni mecz w barwach Barcelony. Lepszego pożegnania nie mógł sobie wymarzyć, bo "Duma Katalonii" zmierzy się z Juventusem w finale Ligi Mistrzów. Dla Xaviego to szansa na 25. trofeum. Żaden inny hiszpański piłkarz tyle nie wygrał. Przed tym wyjątkowym meczem rozmawiamy z jego ojcem, Joaquimem Hernandezem.

"Super Express": - Zbigniew Boniek powiedział, że w jego opinii to właśnie Xavi miał największy wpływ na grę Barcelony i reprezentacji Hiszpanii w ostatnich 10 latach. Jak pan odbiera te słowa?

Joaquim Hernandez: - Dla naszej rodziny to wielki honor, że taka znakomitość jak Boniek tak ciepło myśli o Xavim. Boniek był piłkarzem z najwyższej światowej półki, więc uznanie w oczach kogoś takiego jest czymś bardzo przyjemnym. Jako ojciec jestem subiektywny, ale uważam, że słowa Bońka nie są przesadzone. Xavi miał wielki wpływ i na Barcę, i na kadrę. Zdobył 24 trofea, teraz może sięgnąć po 25. Na takim poziomie pucharów za darmo nie rozdają.

- Wielu kibiców, w tym również Polacy, żałuje, że Xavi odchodzi, bo kończy się piękna epoka. Pana też boli, że syn podjął taką decyzję?

- Z jednej strony cierpię, bo wiem, ile dla Xaviego i naszej rodziny znaczy Barcelona, ale z drugiej - dobrze wiedzieć, kiedy powiedzieć "dość". Syn ma 35 lat. Było wiele wspaniałych momentów, zdarzały się też trudniejsze, ale całokształt jest cudowny. Zasłużył, żeby na pożegnanie z Barcą podniósł puchar Ligi Mistrzów.

CAMP NOU ODDAŁO HOŁD XAVIEMU

- Xavi to artysta futbolu i wiele osób kręci nosem na to, że będzie grał w Katarze. Czy poza sferą ekonomiczną widzi pan jeszcze jakieś plusy jego wyjazdu?

- Widzę. My, rodzina Hernandez Creus, jesteśmy bardzo zżyci i Xavi znalazł sposób, aby wciąż mieć bliskich przy sobie. On będzie grał w klubie Al-Saad, a jego bracia, Oscar i Alex, dostali pracę w katarskiej akademii sportowej Aspire. Co więcej, jego siostra, Ariadna, będzie studiować logopedię na uniwersytecie w Katarze.

- Kiedy po raz pierwszy pomyślał pan, że syn może być gwiazdą piłki?

- Smykałkę do gry miał od małego, ale nasz dom jest skromny, nie chodziliśmy po mieście i nie rozpowiadaliśmy, że Xavi będzie wielki. Co więcej, on do dzisiaj uważa, że jego bracia byli bardziej utalentowani, ale on miał to szczęście, że przebił się w Barcelonie. Gdy zaczął grać w zespołach młodzieżowych, to widać już było, że coś może z tego być.

- Xavi ma jakieś wspomnienia związane z Polską?

- Polska dobrze mu się kojarzy, bo grał tu w finałach Euro 2012. Mówił mi, że świetnie się czuł u was, bo Polacy byli dla naszej kadry bardzo gościnni.

- Barcelona jest zdecydowanym faworytem finału?

- To jeden mecz, różnie może się potoczyć. Wierzę w wygraną Barcelony, ale bez względu na wynik mój syn odejdzie z klubu jako zwycięzca.

- To najlepsza Barcelona w historii?

- Nie wiem, czy najlepsza, ale w doskonałym momencie. Messi jest brutalnie dobry, drużyna świetnie się rozumie. Mam nadzieję, że tak będzie przez wiele kolejnych lat, choć Xavi i nasza rodzina będziemy te popisy oglądać już tylko w telewizji.

Najnowsze